piątek, 25 października 2013

Rozdział 10

     -Bella szybko, wstawaj!-z mojego błogiego snu wyrwał mnie czyjś głos-Podnoś ten swój tyłek!-ten ktoś poszedł do mojego łóżka-Hej-usłyszałam zadziorny głos-Pisałaś o mnie z niejaką Olą-szybko zerwałam się i wyrwałam temu komuś, którym okazała się Harry, mój telefon z ręki.
     -Nie nauczyli cię w domu, że nie czyta się cudzej korespondencji?!-krzyknęłam na niego.
     -Ale ciebie chyba nauczyli, że chłopcy lubią dziewczyny w takich kusych piżamkach-uśmiechnął się szeroko.
     -Zboczeniec!-szybko okryłam się po czubek nosa kołdrą.
     -Ale za to jaki przystojny-przejechał palcami po włosach.
     -Racja, ale za to jaki nieprzystojny-powiedziałam z pod kołdry.
     -Ej-oburzył się-Wstawaj! Przecież mieliśmy ten dzień spędzić razem!
     -Mieliśmy, ale nie tak wcześnie-powiedziałam zmęczonym głosem-Jeszcze jest noc-spojrzałam na zegarek w telefonie. 07.38.
     -Będziemy mieli więcej czasu.
     -Nie! Ja chcę spać!-krzyknęłam.
     -No to posuń się-powiedział nagle.
     -Po co? Tu mi jest dobrze-spojrzałam na niego.
     -Skoro mieliśmy razem spędzić cały dzień, to zaczynamy od teraz-uśmiechnął się i usiadł na brzegu mojego łóżka.
     -Ale nie było wspomniane nic o spaniu razem.
     -Dla mnie można zrobić wyjątek-zaczął zdejmować buty.
     -Weź Harry, dałbyś mi się chociaż wyspać-jęknęłam.
     -Nie narzekaj. Wstajesz, czy idziemy spać?-zdjął jednego trampka.
     -No dobra niech ci będzie...-chłopak uśmiechnął się i jednym ruchem założył buta z powrotem-...idziemy spać-szybko przeniosłam się na drugą część łóżka.
     -Ej. Mieliśmy iść-powiedział oburzonym głosem.
     -Spać-dokończyłam jego wypowiedź.
     -Ale...-jęknął-W sumie. To nawet niezły pomysł. A skoro jeszcze jesteś chętna do spania razem, to mogę przychodzić co wieczór-położył się obok i zaczął przysówać.
     -Stać!-krzyknęłam-Masz zakaz przekraczania połowy łóżka. Zrozumiano?-mówiąc to odwróciłam się w jego stronę.
     -Dlaczego-zrobił smutną minę.
     -Bo ja sobie tego nie życzę.
     -Dobra, dobra-chłopak chciał się położyć na poduszce, ale walnął głową w parapet okna.
     -Ała moja głowa-powiedział podnosząc się do pozycji siedzącej i łapiąc się ręką za tył głowy.
     -Ała. Twoja głowa-powiedziałam mrużąc lekko oczy. Harry odsunął rękę od głowy, na niej było widać dość dużo krwi.
     -Nieźle przywaliłeś. Pokaż to-usiadłam na łóżku.
Złapałam chłopaka za ramiona i odwróciłam tyłem do siebie. Lekko odsunęłam jego włosy palcami. Z tyłu głowy miał niewielkie rozcięcie z którego leciało wiele krwi
     -Poczekaj tu. Pójdę po apteczkę-powiedziałam do niego wstając.
     -Nie ma sprawy-weszłam do łazienki, bo ostatnio tam ją widziałam. Otworzyłam jedną z szafek i wyjęłam przedmiot. Wzięłam jeszcze ręcznik i namoczyłam róg zimną wodą. Wróciłam do pokoju. Ponownie usiadłam na łóżku za Harrym. Wzięłam do ręki ręcznik, a drugą chwyciłam jego głowę i pochyliłam lekko w dół. Przyłożyłam mokry koniec do rany i odsunęłam. Czynność powtórzyłam jeszcze kilka razy, aż zebrałam całą krew. Podałam ręcznik Harremu i wyjęłam z apteczki wodę utlenioną i wacika.
     -Teraz trochę zapiecze-powiedziałam i polałam ciecz na wacika, a następnie przyłożyłam go do rany. Chłopak odruchowo cofnął głowę.
     -Ał-mruknął.
     -Nie przesadzaj już-lekko przemyłam ranę. Posmarowałam jeszcze kremem i wyjęłam z apteczki gazę i bandarz.
     -Po co ci to?-spytał chłopak.
     -No jak to po co? Muszę cię zabandażować-uśmiechnęłam się do niego.
     -Ale ja nie chcę-powiedział wystraszonym głosem.
     -Daj spokój. To tylko bandarz.
     -Po co bandażować taką małą rankę?
     -Przecież plastra ci we włosach nie przykleję?
     -Ale...-przerwałam mu.
     -Żadne ale. Albo zakładam ci bandaż, albo nigdzie z tobą nie idę?
     -Och. Niech będzie-ustąpił.
Przyłożyłam gazę w miejscu rany i owinęłam dwa razy naokoło głowy chłopaka.
     -No skończyłam-stanęłam przed łóżkiem i spojrzałam na swoje dzieło.
     -Boże widzisz i nie grzmisz-chłopak spuścił głowę.
     -Co mówiłeś?-spytałam.
     -Nic-powiedział szybko.
     -To dobrze. Nie. Czekaj, jeszcze momencik.
Podeszłam do łóżka i kucnęłam przed nim, następnie wyjęłam grzywkę spod bandażu, układając ją lekko na nim.
     -Teraz wyglądasz idealnie-uśmiechnęłam się.
     -Lepiej niż Nathan?-zapytał łobuzersko.
     -Jak już ci mówiłam, zaraz po nim.
     -Czyli, że jak on zniknie to będę twoim numerem jeden!?
     -Wybacz pomyłka, nie jesteś zaraz za Nathanem. Jest jeszcze Filip, Justin Bieber-westchnęłam teatralnie-Moja rodzina, wszyscy chłopcy z mojej szkoły, z miejscowości. Co ja mówię z całego kraju, świata i dopiero na końcu ty-wskazałam na niego ręką.
     -No wiesz co?-skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
     -Żartuję. Oczywiście jesteś zaraz za nim. Z wyjątkiem Filipa i Justina.
     -Kto to Filip i w czym Bieber jest lepszy ode mnie?
     -Filip to mój brat, a Justin jest od ciebie lepszy we wszystkim.
     -Masz brata?-spytał.
     -Mam, a co?
     -Nic, a masz jeszcze jakieś rodzeństwo?
     -Nie.
     -A jak nazywają się twoi rodzice.
     -Nazywali się Marcin i Wiola-odpowiedziałam.
     -Nazywali?-spytał zdziwiony chłopak.
     -Umarli pięć lat temu-powiedziałam trochę smutniej.
     -Przepraszam, nie wiedziałem.
     -Nie szkodzi-uśmiechnęłam się-To ja idę spać-wskoczyłam pod kołdrę. Harry położył się powoli na swojej połówce i zamknął oczy.
     -Co się stało?-spytałam patrząc na niego.
     -Ja naprawdę nie chciałem-spojrzał na mnie.
     -Oj Harry. Mówiłam ci przecież, że nic się nie stało. To było dawno. Proszę, uśmiechnij się-powiedziałam do niego. Chłopak lekko uniósł kąciki ust-Bardziej-podniosłam się lekko i zaczęłam go łaskotać po szyi i dekolcie. On od razu zaczął się śmiać i wiercić.
     -Przestań-wypowiedział między śmiechem.
     -Ale masz być uśmiechnięty!
     -Dobra, ale przestań.
Odpuściłam i położyłam się wygodnie na swojej połówce. Zamknęłam oczy. Nagle poczułam dłoń chłopaka sunącą po moim czole. Otworzyłam oczy. Jego dłoń pojechała za ucho i schowała za nie jeden z niesfornych kosmyków. Uśmiechnęłam się do niego, odwzajemnił gest. Leżał naprzeciwko mnie odwrócony w moją stronę.
     -Dobranoc-ziewnęłam i ponownie zamknęłam oczy.
     -Chyba dobrydzień?-skomentował.
     -Nieważne-odpowiedziałam i po chwili już spałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz