środa, 11 grudnia 2013

Rozdział 17

          Tej nocy nie spałam za dobrze. Kilka razy w nocy budziłam się. Jak on mógł mi to zrobić i to jeszcze z nią, a wczoraj zachowywał się jakby nigdy nic. Podły typ. Ciekawe jak się czuje Louis. I co z tego, że na mnie nawrzeszczał. Na jego miejscu zrobiłabym pewnie to samo. Co ja gadam. Przecież tak zrobiłam. Przekręciłam się na bok. Jakoś nie mogłam znaleźć wygodnej pozycji. Odetchnęłam głęboko i otworzyłam oczy. Za oknem było jeszcze ciemno. Jedynym światłem w pokoju była poświata księżyca wpadająca do niego. Przekręciłam się na plecy i wsunęłam ręce pod głowę. Wpatrywałam się w sufit. Chciałabym już wrócić do domu. Do Filipa i moich przyjaciół. Ponownie poczułam jak po moich policzkach ciekną ciepłe łzy. Starłam je wierzchem dłoni. W tym momencie poczułam jak łóżko się porusza. Spojrzałam w bok na Harrego. Chłopak leżał na brzuchu z głową odwróconą w moją stronę. Rękami obejmował poduszkę. Uśmiechnęłam się. Podniosłam się do pozycji siedzącej i usiadłam na poduszce opierając się o ścianę. Lekko pogłaskałam Harrego po włosach. Muszę przyznać, że jego z zespołu lubię najbardziej. Jest wspaniałym przyjacielem. Odwróciłam się w stronę okna i usiadłam na parapecie, który był dość szeroki. Spojrzałam w niebo. Iskrzyły się na nim miliony małych punkcików. Pamiętam jak po śmierci rodziców, razem z Filipem, często w nocy patrzyliśmy w gwiazdy. Połączyłam ze sobą kciuki i palce wskazujące, następnie przyłożyłam do twarzy. Nauczył mnie tego mój brat. Podobno wtedy dusze ukochanych zmarłych wędrujące po niebie. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
     -Brakuje mi was-szepnęłam. Ponownie poczułam ciepłą ciecz na policzkach-Szkoda, że nie możecie być tu ze mną-oparłam głowę o ścianę-Żeby było tak jak dawniej. Jak razem wieczorami zapalaliśmy świece i graliśmy w gry, wygłupiając się-zamknęłam oczy-Chcę mieć znowu dziesięć lat-wytarłam łzy-Kocham was-szepnęła.
Ponownie spojrzałam w niebo. Zrobiło się strasznie gorąco. Lekko uchyliłam okno naprzeciwko mnie. Wiatr muskał moją skórę przyjemnym chłodem. Uśmiechnęłam się. Nie mogę się załamać przez takiego palanta. Co ja w ogóle robię. Jak kiedyś nieszczęśliwie zakochała się Cleo to ją wspierałam, a sama się załamuję. Ale co na to poradzić, to tak bardzo boli. Nie mogę marnować tych kilku dni nad użalaniem się nad sobą. Postanowione. Odwróciłam się lekko i chwyciłam telefon, który leżał na stoliku nocnym. Jedna nieodebrana wiadomość od Nathana. Odczytałam.
     ,, Skarbie o co ci chodzi "
     ,, Zapytaj Eleonor. To koniec. Nie odzywaj się do mnie więcej. rozumiesz? "
Wysłałam. Następnie usunęłam wszystkie wiadomości od niego, numer i zablokowałam. Nareszcie. Spojrzałam na zegarek w telefonie. 3.12. Wiedziałam, że dziś już nie usnę. Co w moim przypadku jest dziwne. Weszłam na Twittera. Dawno tu nie byłam. Zaczęłam czytać twetty na poprawienie humoru. Ludzie z mojej szkoły zawsze dodają śmieszne teksty. Po jakiś dziesięciu minutach zauważyłam wiadomość od Alex, że ona jeszcze nie śpi o tej porze. Zresztą ja też. Napisała.
     ,, Bella. Czemu nic nie piszesz, nie dzwonisz? Czyżbyś zapomniała o swojej ukochanej przyjaciółce z piaskownicy? "
Uśmiechnęłam się czytając to. Wyłączyłam Twittera i wybrałam numer do Alex. Na prawdę dawno z nią nie rozmawiałam. Nacisnęłam zieloną słuchawkę. Odebrała już po pierwszym sygnale.
     -O matko Bella! To ty nie śpisz?-zaśmiała się.
     -Nie. A dlaczego miałabym spać?
     -No bo ciebie to normalnie dźwigiem trzeba z łóżka wyciągać-zaśmiała się ponownie.
     -Bardzo śmieszne. Po prostu mój organizm potrzebuje o wiele więcej snu.
     -I jedzenia też. Brakował mi cię.
     -Mi ciebie też.
     -A teraz do rzeczy. Co się stało?-spytała smutnym głosem.
     -Nic-odpowiedziałam smutno.
     -Nie kłam-ostrzegła-Znam cię za dobrze żeby się na to nabrać.
     -Nie chcę o tym rozmawiać-szepnęłam.
     -OK. To w takim razie-niemal piszczała-Opowiadaj jak tam się mieszka z One Direction. Poznałaś Louisa? Jaki on jest? O co ja pytam? To normalne, że jest boski-czyżbym zapomniała wspomnieć, że Alex go ubóstwia, jeśli tak to mówię o tym teraz. Uśmiechnęłam się.
     -No nie taki boski.
     -O czym ty mówisz? Oszukujesz mnie.
     -Ja? Skąd bym śmiała-zachichotałam.
     -Wiedziałam. Oj powiedz. Jaki on jest?
     -Niemiłosiernie uparty i wsuwa marchewki. Wiedziałaś?
     -Oczywiście. Przecież ci mówiłam.
     -Serio?-spytałam zdziwiona.
     -Dlaczego ty nigdy mnie nie słuchasz.
     -Jak cały czas gneędzisz o tym samym. To czego się spodziewasz?
     -No wiesz co?-oburzyła się.
     -Nie. Oświeć mnie.
     -Spadaj-fuknęła-Dobra to ty mi powiedz, którego najbardziej lubisz.
     -Z One Direction?-spytałam sarkastycznie.
     -Nie, nie z One Direction, pewnie że z One Direction!
     -To Harrego.
     -Wiedziałam!-krzyknęła.
     -Skąd?-spytałam zdziwiona.
     -No z tego wywiadu. Jak się całowaliście.
     -Wcale się nie całowaliśmy!
     -Taa. Bo ci uwierzę. Zresztą, kto by nie uległ czarowi jego loków?-westchnęła.
     -Wcale nie są takie czarujące.
     -A skąd ty to wiesz?
     -Bo jakoś parzyłam na nie już tyle razy i jeszcze mnie nie zaczarowały.
     -Oj. Wiesz o co mi chodzi.
     -A jak nie?
     -To się nie dowiesz.
     -Dobra wiem, wiem.
     -Musi ci się tam z chłopakami mieszkać jak w raju?-westchnęła-Też tak chcę.
     -Nie chciałabyś. Wiesz jak oni rano wcześnie budzą?
     -Chcę-jęknęła.
     -A jak tam u ciebie?-spytałam.
     -Nudy bez ciebie. Tak to zawsze się coś działo a teraz. Nic, nic i jeszcze raz nic.
     -A w szkole?
     -Kamila chodzi z takim rudym kulfonem Kacprem. Jak to słodko wygląda jak się przytulają. Aww...
     -To naprawdę musi nieźle wyglądać.
     -A żebyś wiedziała.
     -Chciałabym być już w domu.
     -Nie żartuj sobie.
     -Nie żartuję.
     -Serio jest z nimi, aż tak źle. Przecież mówiłaś, że Harry jest fajny.
     -Bo jest, ale dzisiaj nie było za miło.
     -To dlatego jesteś smutna?-spytała czule.
     -Yhym-lekko kiwnęłam głową.
     -Nie martw się wszystko będzie OK.
     -Mam nadzieję-westchnęłam-A tak z ciekawości. To dlaczego ty też jeszcze nie śpisz?
     -A tak jakoś? Nie mogłam usnąć?
     -OK. Kończę pa-pożegnałam się.
     -Dobranoc kotku .
     -Ja ci dam kotka-warknęłam.
     -OK, OK. Dobranoc baby.
     -Alex! Nie jestem już dzieckiem.
     -Dobranoc-rozłączyła się. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
     -Z kim rozmawiałaś?-usłyszałam cichy głos Harrego.
     -Hej-uśmiechnęłam się do niego-Z przyjaciółką. A co?
     -Nic-mruknął-A o czym?
     -A coś ty taki ciekawy? Książkę piszesz?
     -O tobie? Zawsze. To o czym?
     -O niczym.
     -Weź mi powiedz-nalegał.
     -Mogłeś się uczyć polskiego.
     -Jesteś podła.
     -Dla ciebie. Zawsze-wyszczerzyłam się.
     -Nie lubię cię-fuknął zakładając ręce na klatkę piersiową.
     -To w takim razie wracam do domu.
     -Nie!-krzyknął od razu.
     -Dlaczego? Przecież mnie nie lubisz?
     -Lubię.
     -A jak bardzo?-spytałam poruszając brwiami.
     -Bardzo-rozłożył ręce.
     -To dobrze-uśmiechnęłam się do niego.
Na dworze powoli zaczęło wschodzić słońce. Spojrzałam w okno.
     -O czym myślisz?-Harry oparł się łokciami o parapet i wyjrzał przez okno.
     -Pięknie to wygląda.
     -Taa-przytaknął.
     -A ty-spojrzałam na niego.
     -Tajemnica-uśmiechnął się chytrze.
     -I to ja niby jestem wredna.
     -Dziękuję-powiedział niespodziewanie.
     -Za co?-spytałam zdziwiona.
     -Przecież rozwaliłem twój związek-powiedział cicho.
     -To ja powinnam ci dziękować. Gdyby nie ty to nadal żyłabym w kłamstwie. A tak właściwie to jak się o tym dowiedziałeś?
     -Słyszałem jak rozmawiali dzisiaj przez telefon...-zawahał się na chwilę-I przepraszam też... za ten pocałunek.
     -Nie szkodzi-uśmiechnęłam się do niego.
     -Musiałem coś zrobić, żeby się nie kapnęła. Rozumiesz?
     -Spokojnie. Już ci mówiłam. Nic się nie stało. Zresztą wątpię by można było nazwać to pocałunkiem. Bardziej taki przyjacielski całus.OK.
     -OK-uśmiechnął się lekko-To co idziemy dalej spać?
     -Ja to już dziś chyba nie usnę, ale ty się nie krępuj.
     -A kto mi dotrzyma towarzystwa?-zrobił smutną minkę.
     -Oj Harry. Chodź-zeszłam z parapetu i wsunęłam się pod kołdrę.
Chłopak przytulił się do mnie i zamknął oczy. Czułam jego spokojny oddech na szyi. Po kilku minutach chyba już usnął, bo zaczął cichutko pochrapywać. Leżałam tak rozmyślając o różnych rzeczach. Słońce świeciło już wysoko na niebie. Może powinnam iść z Niallem na te łyżwy. Będziemy się świetnie bawić. Przynajmniej mam taką nadzieję. Leżałam tak jeszcze jakieś dwie godziny. Harry wiercił się niemiłosiernie. Co chwilę zmieniał pozycję. W pewnym momencie usłyszałam huk. Odwróciłam się gwałtownie w stronę chłopaka, ale jego nie było.
     -Ała. Mój kuper-jęknął z bólu. Zaśmiałam się lekko i przeszłam na jego stronę łóżka, następnie wyjrzałam za nie. Brunet leżał na podłodze i masował swoje pośladki. Zaczęłam się głośniej śmiać-Co w tym śmiesznego?-spytał z oburzeniem, ale było widać, że się cieszy.
     -Wszystko-wyciągnęłam rękę w jego stronę.
     -Ciekawe, czy ty tak samo byś się czuła na moim miejscu-uścisnął ją i wskoczył na łóżko, chowając się pod kołdrą-Ale cieplutko-mruknął.
     -Harry...?-spytałam. Spojrzał na mnie.
     -Co?
     -Czy pójdziesz dziś ze mną i Niallem, jak będzie jeszcze chciał, na lodowisko?-spytałam niepewnie. Byłam pewna, że się nie zgodzi po tym co powiedział w naszej ostatniej rozmowie.
     -Pewnie-uśmiechnął się. Zrobiłam zdziwioną minę, ale szybko się uśmiechnęłam.
     -Super. To idziemy?
     -Co? Ale teraz?
     -A kiedy?
     -No... Póżniej.
     -Oj. Proszę-złożyłam ręce przed sobą.
     -OK. Daj mi się chociaż przebrać.
     -Dobra, ruchy, ruchy.
Wyciągnęłam go z łóżka i wypchnęłam z mojego pokoju do jego. Następnie weszłam do pokoju obok.
     -Niall?-spytałam-Jesteś tu?-blondyna nie było-Pewnie jest w kuchni-wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni.
Otworzyłam drzwi. Chłopak siedział przy stole i zajadał płatki.
     -Hej-przywitałam się.
     -Cześć-powiedział niepewnie.
     -Idziemy na to lodowisko?-spytałam.
     -Naprawdę?!-krzyknął. Podbiegł do mnie i przytulił.
     -Kiedy?
     -Zaraz. Ubieraj się-chłopak szybko wybiegł z kuchni-Dokończę twoje płatki!-krzyknęłam za nim.
     -Spoko!-odkrzyknął.
Usiadłam przy stole i wzięłam się za jedzenie. Po kilku minutach w kuchni wstawili się obaj chłopcy.
     -Dobra to teraz poczekajcie na mnie-uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju.
Wzięłam z garderoby różową bluzkę z długim rękawem i ciemne dżinsy, do bluzki wzięłam jeszcze dżinsowe bolerko i różowe baleriny. Żeby nie zamarznąć na lodowisku wzięłam szary płaszcz z rękawami do łokci. Różowy szalik i czapkę. Wpakowałam to do torby i postawiłam w rogu pokoju. Wzięłam przygotowane ciuchy i weszłam do łazienki. Umyłam twarz i ręce, następnie założyłam przygotowane ciuchy. Włosy rozczesałam i związałam w kucyka. Weszłam do pokoju, wzięłam torbę i wyszłam na korytarz. Chłopcy zniecierpliwieni stali pod drzwiami.
     -Wyglądasz jak cukiereczek-uśmiechnął się Harry.
     -Nareszcie!-krzyknął uradowany Niall i wyszliśmy z hotelu. Taksówką podjechaliśmy pod lodowisko. Byliśmy tam o dziewiątej. Weszliśmy do środka. Niall wypożyczył łyżwy. Specjalnie dla mnie różowe, za co dostał kuksańca w bok. Ubraliśmy się w naszykowane ciuchy i weszliśmy na lodowisko. Niall od razu wjechał na lód. Harry niepewnie za nim, ale po kilku metrach zachwiał się i omal nie upadł. Stanął w miejscu. Natomiast ja, szurając łyżwami po lodzie, jakoś dokuśtykałam do niego.
     -Z drogi!-usłyszałam wrzask Nialla.
Spojrzałam przed siebie. Blondyn jechał prosto na nas. Już miałam odjechać na bok, kiedy upadłam na lód, potrącając przy tym bruneta, a Niall wjechał na nas. Zaczęliśmy się głośno śmiać. Muszę przyznać, że jest o wiele lepiej niż z Nathanem. Bawiliśmy się wyśmienicie. Po jakiś dwóch godzinach w końcu nauczyłam się jeździć, pod czujnym okiem mistrza Horana. Natomiast Harry wciąż zaliczał gleby. Postanowiłam mu trochę pomóc. Podjechałam do niego i pomogłam wstać. Brunet złapał mnie w talii, a ja jego i zaczęliśmy jechać do parku. Nagle Harry potknął się o swoje nogi i upadł,pociągając mnie za sobą. Po kilkudziesięciu nieudanych próbach, w końcu się udało. Jeździliśmy prawie do dwunastej. Było wyśmienicie. Nigdy nie zapomnę tego dnia, zresztą tak samo jak wielu innych dni spędzonych z chłopakami. Zeszliśmy z lodowiska. Oddaliśmy łyżwy. Zdjęliśmy kurtki i opuściliśmy budynek. Do spotkania z Nikol miałam jeszcze godzinę, ale postanowiłam iść już do parku. chłopaki nalegali, że pójdą ze mną, ale jakoś udał mi się ich namówić na powrót do hotelu. Pożegnaliśmy się. Do parku miałam jakieś dwa kilometry, więc ruszyłam spacerkiem. Na miejsce dotarłam po dwudziestu minutach. usiadłam na ławce i czekałam na blondynkę, która pojawiła się za piętnaście trzynasta.
     -Hej-uśmiechnęła się do mnie-Długo czekasz?-usiadła na ławce obok mnie i odstawiła gitarę.
     -Nie. Dopiero przyszłam. Cześć.
     -Tak mi przykro-zaczęła od razu, spoglądając na mnie smutno.
     -Ale o co chodzi?-spytałam lekko zdziwiona.
     -No o Nathana. A to dupek. I ta Eleonor. Jak oni mogli?
     -Nic się nie stało. Spokojnie-uspokoiłam ją.
     -Ale... On cię zdradził. i ty tak spokojnie to przyjmujesz?
     -Nie było łatwo, ale trzeba pogodzić się z losem-westchnęłam.
     -Nadal nie rozumiem. Ja to bym beczała z kilka dni.
     -Miałam dobrego pocieszyciela-uśmiechnęłam się.
     -Domyślam się kogo-pokiwała głową.
     -Kogo?-spytałam z ciekawością.
     -To ja powinnam się o to pytać.
     -Ale mówiłaś, że wiesz.
     -No oczywiście Harry.
     -Brawo!-zaklaskałam-Apropo Harrego to powiedz mi w końcu co wy ostatnio robiliście, bo on też nie chce mi nić powiedzieć?-spytałam.
     -Miał do mnie pewną sprawę-powiedziała tajemniczo.
     -Jaką?
     -Pewną.
     -Oj, no powiedz. Co wy zmówiliście się, żeby mnie wykończyć tą tajemnicą?
     -Obiecałam mu.
     -Powiedz. Ja też obiecuję, że nikomu nie powiem.
     -Nie-e.
     -Proszę.
     -Nie. Może sam ci kiedyś powie.
     -Ale kiedy to będzie? Nie wytrzymam.
     -Dobra koniec-klasnęła w dłonie-Idziemy grać.
Założyłam perukę i ruszyłyśmy do altanki. Muzyka od razu poprawiła mi humor. Bawiliśmy się super. Między piosenkami trochę pożartowałyśmy, powygłupiałyśmy się i takie tam. Kilka minut po szesnastej postanowiłyśmy kończyć. Jak już się zbierałyśmy podeszła do nas grupka dziewcząt, prosząc o autografy. Po raz pierwszy w życiu rozdawałam autografy. Zrobiłyśmy sobie po kilka zdjęć i pożegnałyśmy się. Ten dzień był jak do tej pory naprawdę cudowny. Razem z Nikol poszłyśmy do kafejki. Zamówiłyśmy po kawie i czymś do jedzenia. Byłam strasznie głodna. Zresztą nic nowego. Około siedemnastej rozstałyśmy się i każda ruszyła w swoją stronę. Po półgodzinnym marszu byłam już pod hotelem. Wjechałam na szesnaste piętro i weszłam do naszego apartamentu.
     -Wróciłam!-krzyknęłam radośniej, ale nikt mi nie odpowiedział. Rozejrzałam się po salonie. Na kanapie siedział tylko zamyślony Louis-Gdzie wszyscy?-spytałam podchodząc do niego.
     -Wyszli-powiedział ściszonym głosem, było w nim słychać smutek i żal. Jak ona mogła mu to, i mi, zrobić. Przecież byli z Louisem tak długo.
     -Aha. To ja idę...-nie dokończyłam.
     -Bella?-spytał.
     -Tak?-spojrzałam na niego.
     -Przepraszam-szepnął-za to, że wtedy na ciebie nawrzeszczałem-dokończył.
     -Nie szkodzi-uśmiechnęłam się do niego. Chłopak był coraz bardziej smutny. Usiadłam obok niego i go przytuliłam.
     -Wszystko będzie dobrze Lou-szatyn na początku chyba był trochę zdezorientowany, ale po chwili odwzajemnił uścisk.
     -Dziękuję-szepnął.
     -Do usług-uśmiechnęłam się.
     -Jeszcze raz przepraszam.
     -Louis bo ci nie wybaczę-ostrzegłam.
     -Przepraszam, że przepraszam-uśmiechnął się.
     -Louis!-krzyknęłam.
     -OK. Już nie będę.
     -O wiele lepiej. Przyjaciele-wyciągnęłam dłoń w jego kierunku, ten tylko uśmiechnął się szerzej i ją uścisnął.
     -Przyjaciele. To buziaczek-uśmiechnął się łobuzersko.
     -I bez tych twoich wygłupów-ostrzegłam.
     -Dobra to koniec moich wygłupów przypieczętujmy buziaczkiem.
     -Ja ci zaraz dam buziaka-powiedziałam z sarkazmem.
     -Czekam-uśmiechnął się jeszcze szerzej.
     -Louis-ostrzegłam-Bo się na ciebie obrażę.
     -Dobra już nie będę. To co robimy?
     -Nie wiem. Wymyśl coś.
     -To gramy w butelkę.
     -W butelkę? We dwoje? Nie!
     -W ósemkę. Tak!
     -W ósemkę?-spytałam.
     -Chłopaki i dziewczęta możecie już wyjść!-krzyknął, a z pokoju Liama wyszła reszta chłopaków, Daniell i Perrie.
     -Ty..-warknęła na niego-oszukałeś mnie! Jak mogłeś?!
     -Powiedziałem tylko, że wyszli. Nie powiedziałem gdzie.
     -Jesteż podły Louis.
     -To co? Gramy?-spytał Zayn.
     -Nie-odpowiedziałam.
     -Dlaczego?-spytał Harry.
     -Nie chcę w to grać.
     -Będzie świetna zabawa-powiedziała Perrie.
     -Zagraj Bella-zaczął zachęcać Niall.
     -No dobra, ale pod warunkiem, że będę mogła zadzwonić po Nikol.
Reszta też się zgodziła, więc zadzwoniłam po nią. Zgodziła się przyjść. Była po piętnastu minutach. Przywitała się z resztą i zaczęliśmy grać.
     -Ale gramy na pocałunki-powiedział Harry, za co zmroziłam go wzrokiem.
     -Czemu na pocałunki?-spytałam.
     -A czemu nie?-uśmiechnął się.
     -Świetny pomysł!-krzyknął Louis. Jeszcze tego brakowało.
     -Ale ten kto jest w związku całuje tylko swoje partnerki-powiedział Zayn.
     -I na odwrót. Nie całujemy tych co są w związkach. Chyba że w policzek-dodał Liam.
     -Ja nikogo nie zamierzam całować?
     -Bella nie wybrzydzaj, to tylko będzie mały całus-powiedział Niall.
     -No i co z tego.
     -Zgódź się Bella-powiedział do mnie Niall.
     -No dobra, ale ja tylko w policzek i mnie też-westchnęłam.
     -Może być i to-uśmiechnęli się.
     -To zaczynamy-powiedział Louis.
Usiadłam na podłodze. Obok mnie Perrie, dalej Zayn, Niall, Liam, Daniell, Nikol, Harry i kółeczko zamykał Louis siadając koło mnie z butelką. Zakręcił pierwszy i wypadło na Nialla.
     -Wyzwanie-odpowiedział szybko.
     -Zrób mi kanapkę, bo jestem strasznie głodny-pomasował się po brzuchu.
     -Ej! To nie fair! Nie może być takich wyzwań-oburzył się blondyn.
     -Dlaczego nie? Ja mogę wymyślić co chcę-uśmiechnął się.
Niall niechętnie wstał i poszedł do kuchni i po chwili wrócił. W ręce trzymał kromkę chleba z plastrem szynki na wierzchu.
     -Co taka skąpa?-spytał szatyn.
     -Nie powiedziałeś jaka ma byś-blondyn wziął od niego butelkę i zakręcił. Wypadło na Harrego. Niall uśmiechnął się chytrze.
     -Wyzwanie-powiedział Harry.
     -Rozbierz się-spojrzałam na niego ze strachem. Zresztą tak samo jak reszta dziewczyn.
     -Niall-upomniałam go.
     -No co?-spytał zdziwiony.
     -Wymyśl coś normalniejszego.
     -Nie-uśmiechnął się szerzej-Rozbieraj się Harry.
     -Skoro trzeba-powiedział i zaczął rozpinać koszulę.
Dziewczyny albo zakryły sobie oczy, albo się odwróciły. Harry zdjął koszulę i położył na kanapie. Uśmiechnął się. Nagle poczułam czyjeś ręce na twarzy. Zasłaniały mi oczy. Dotknęłam je swoimi dłońmi.
     -Nie parz, bo będziesz miała traumę do końca życia-usłyszałam głos Louisa koło ucha
Natychmiast spłonęłam rumieńcem. Szybko odwróciłam się i zakryłam sobie oczy dłońmi. Wszyscy zaczęli się śmiać. Wiedziałam, że to głupia zabawa.
     -Już-usłyszałam głos Harrego.
Odetchnęłam z ulgą, z myślą, że już skończył. Chciałam się nareszcie odwrócić. Ale coś mi nie pozwalało. A co jeśli on powiedział, że już się rozebrał, a nie ubrał. Coś za szybko mu z tym zeszło.
     -Ubrałeś się już?-spytałam.
     -Nie-odpowiedział.
     -To na co czekasz?
     -Już się ubieram-słyszałam szelest ciuchów-Już, gotowe-powiedział.
Powoli odwróciłam się równo z pozostałymi dziewczynami.
     -Nie zapomniałeś o czymś?-spytałam. Chłopak siedział bez koszuli.
     -Tak jest lepie-uśmiechnął się.
Wziął butelkę i zakręcił, na nieszczęście wypadło na mnie. Westchnęłam.
     -Pytanie-powiedziałam.
     -Dobra. to który mój tatuaż podoba ci się najbardziej?
Spojrzałam na niego i oglądałam tatuaże. Od razu wybrałam.
     -Motylek-odpowiedziałam.
     -Dlaczego?-spytał.
     -Bo ja też mam motylka, tylko że o wiele mniejszego i zielonego.
     -Super. Pokaż-powiedział.
     -Nie.
     -Dlaczego?
     -Będziesz miał wyzwanie to może ci pokażę.
     -Jesteś podła-skrzyżował ręce.
     -Wiem-wśmiechnęłam się.
Zakręciłam i wypadło na Zayna.
     -Wyzwanie.
     -Czemu wy zawsze bierzecie wyzwania-westchnęłam. Brunet wzruszył ramionami i czekał co powiem-Eee... otwórz okno i wykrzycz trzy razy imię Perrie-powiedziałam np chwili namysłu. Chłopak podszedł do okna i wykonał moje polecenie. Wrócił do nas.
     -Gotowe-wziął butelkę i zakręcił. Wypadło na Nikol.
     -Pytanie-powiedziała szybko.
     -Którą naszą piosenkę lubisz najbardziej?
     -Save you tonight-powiedziała i wzięła butelkę. Moja piosenka. Przeleciało mi przez głowę. Blondynka zakręciła i wypadło na mnie. Znowu.
     -Wyzwanie-powiedziałam.
     -Pocałuj osobę, którą najbardziej lubisz w tym pokoju-uśmiechnęła się. Spojrzałam na nią ze złością i kogo tu pocałować. Wie-em! Przyłożyłam dłoń do ust i pocałowałam ją. Uśmiechnęłam się.
     -Ej. To nie fair-oburzyła się blondynka.
     -No co? Powiedziałaś w tym pokoju.
     -Dobra zmieniam pytanie.
     -Nie można tak!
     -Każdy może raz zmienić pytanie-reszta przytaknęła jej.
     -Dobra, dobra.
     -To pocałuj każdego w tym pokoju.
     -Co?
     -No dawja-uśmiechnęła się.
     -Ty wiedźmo-warknęłam.
     -Zaczynamy ode mnie!-krzyknął Louis.
     -Dlaczego?-spytałam.
     -A tak se-westchnęłam i pocałowałam go w policzek. Ten uśmiechnął się. Następnie Perrie, Zayn. Niall tak się wiercił, że musiałam najpierw złapać go za głowę. Później Liam i Daniell. W końcu z obrażoną miną Nikol.
     -I ostatni-westchnęłam i nachyliłam się nad Harrym. Nagle Nikol niemiłosiernie głośno krzyknęła mi do ucha i szybko wstała podpierając się o mnie. Przez co przewróciłam się na chłopaka, który upadł na ziemię. Blondynka wlazła na nas drąc się.
     -Pająk.
     -Gdzie?-spytał Niall.
     -Tam-pokazała palcem.
Blondyn poszedł w to miejsce, ale niczego nie znalazł. W tym czasie ja zmagałam się z niemiłosiernym bólem pleców. Lekko podniosłam głowę i spojrzałam na twarz Harrego, która była o wiele za blisko. Uśmiechnął się lekko. Spojrzałam w jego oczy. Miały taki ładny zielony odcień. Mój ulubiony kolor. Patrzyliśmy na siebie tak przez chwilę. Potrząsnęłam głową. Pocałowałam go w policzek. Podparłam się rękami obok jego głowy i wstałam zrzucając Nikol z pleców.
     -Gotowe-powiedziałam i wróciłam na swoje miejsce.
Graliśmy jeszcze z godzinę. Na szczęście mnie już nikt nie wylosował. Skończyliśmy około dwudziestej drugiej. Nikol postanowiła zostać na noc. Włączyliśmy jeszcze film. Zayn i Liam z dziewczynami rozsiedli się na fotelach. Nikol pociągnęła mnie na jedną z kanap. Kiedy usiadłam zawołała jeszcze Harrego. Rozsiedli się tak, że ja musiałam siedzieć w środku. Jak ja tego nie lubię. Natomiast Niall i Louis usiedli na drugiej wolnej kanapie. Film trwał już dobrą godzinę, kiedy znużył mnie sen. Oparłam się o oparcie kanapy i usnęłam.
          Kiedy przebudziłam się poczułam czyjś dotyk na głowie. Ktoś bawił się moimi włosami. Nie opierałam się o kanapę lecz leżałam wzdłuż. Głowę miałam na czyiś kolanach, a pod nią moje dłonie. Było słychać telewizor.
     -Na pewno wszystko się ułoży Harry-usłyszałam głos Nikol.
     -Mam nadzieję-szepnął smutno tuż nad moją głową, a następnie lekko pocałował we włosy. Usłyszałam słodkie westchnienie-Dziękuję, że mi pomagasz-zwrócił się do blondynki.
     -Do usług-uśmiechnęła się.
Lekko przekręciłam się na drugi bok, nadal nie otwierając oczu. W stronę Harrego. Chłopak lekko przejechał kciukiem po moim policzku.
     -Aww. To takie słodkie-mruknęła Nikol.
     -Cii. Bo ją obudzisz.
Uśmiechnęłam się lekko.
     -Ciekawe o czym śni?
     -Jak to o kim? Oczywiście, że o mnie-powiedziała dumnie blondynka.
Uśmiechnęłam się szerzej
     -Skąd ty to możesz wiedzieć?-spytał oburzony.
     -A o kim innym mogłaby śnić?
     -Ostatnio to ja się jej śniłem-powiedział dumnie.
     -Miałeś nikomu o tym nie mówić-powiedziałam nadal nie otwierając oczu.
     -Bella-wymamrotał-To ty nie śpisz-zabrał rękę z moich włosów.Zaśmiałam się cicho i powoli otworzyłam oczy.
     -Jak widać nie.
     -A od dawna.
     -Jak zaczęliście rozmawiać o snach-trochę skłamałam. Odetchnął z ulgą-A co? O czym wcześniej rozmawialiście?-odwróciłam się na plecy.
     -O niczym-odpowiedzieli nerwowo.
     -Taa. Na pewno. Gadać mi tu.
     -Dowiesz się w swoim czasie-powiedziała Nikol-A teraz idziemy spać. Jest już późno. Prawie trzecia w nocy.
     -Nie chce mi się iść do pokoju. Nie możemy spać tu?-spytałam.
     -Pewnie, że możemy. Prawdę mówiąc to też mi się nie chce-próbowała się położyć-Bella posuń się, bo nie mam miejsca.
Leniwie wstałam z kanapy. Nikol oparła się o łokietnik i położyła nogi na moim miejscu.
     -Ej, a ja?
     -Dobranoc-powiedziała tylko i zaczęła udawać, że chrapie.
     -Ja ci dam-warknęłam.
     -Siadaj-Harry poklepał się po kolanach. Szybko wykonałam jego polecenie.
     -Wybawca-powiedziałam i ułożyłam głowę na jego obojczyku-Możesz robić tak jak wcześniej?-spytałam.
     -Ale jak?-spytał trochę zdezorientowany.
Chwyciłam jego dłoń i ułożyłam na mojej głowie. Od razu zaczął bawić się włosami.
     -Dobranoc-mruknęłam.
     -Dobranoc-odpowiedział.
Po kilku minutach odpłynęłam w krainę Morfeusza.

~~~**~~~

Dość długi wyszedł mi ten rozdział mam nadzieję, że wam się spodoba:)
Kiedy byłam w połowi pisania nagle zgasło światło i wyłączył się komputer. Pisałam już od kilku godzin, chyba dwie, bałam się, że wszystko co napisałam usunęłoby się, ale na szczęście nie. Uf...
Dziękuję za wszystkie komentarze i życzę wam miłego dnia.

4 komentarze:

  1. Fajnie piszesz, serio :) Zapraszam do siebie czymoglobyclepiej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Ty też świetnie piszesz. Czytałam twojego bloga. Jest super.

      Usuń
  2. Jesteś świetna w tym co robisz. Bardzo się cieszę że piszesz i nie mogę sie doczekać następnej częsci. Czy chciałąbyś powiedzieć kiedy pojawiłaby się ona?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Następny rozdział będzie w czwartek. Wiem, że nie piszę za często, ale teraz w przerwę świąteczną postaram się nadrobię. Będzie tyle wolnego czasu i bez nauki, więc dodam kilka rozdziałów.

      Usuń