poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 20

     -Bella-poczółam szturchnięcie w ramię. Mruknęłam i wtuliłam twarz w poduszkę-Bella-ktoś wyciągnął mi poduszkę spod głowy.
     -Ej! Oddawaj!-krzyknęłam gwałtownie się podnosząc.
     -Twój brat dzwoni-powiedział Harry, siedzący na brzegu łóżka, bez koszulki pod kocem, którym byłam przykryta.
     -Ubierz się-powiedziałam zabierając od niego telefon, odwracając się i przykładając ją do ucha-Co tam?-spytałam sennie.
     -Komu kazałaś się ubrać? Czy to ten chłopak, z którym przed chwilą rozmawiałem? Spaliście razem? Mam nadzieję, że do niczego nie doszło. Jestem za młody, żeby być dziadkiem-mówił teatralnym głosem. Natomiast ja z każdym jego słowem rumieniłam się coraz bardziej.
     -Nie!-krzyknęłam od razu-Nigdy w życiu! A poza tym ty nie możesz być dziadkiem.
     -No mam nadzieję, bo tamtemu jakoś nie wierzę.
     -Rozmawiałeś z nim o tym?-pisnęłam, spoglądając przelotnie na Harrego. Uśmiechał się szeroko. Ale wstyd.
     -Na początku mówił coś o pięknej nocy, ale podobno robiliście ognisko? Tak?
     -Taa...-szepnęłam.
     -I nic więcej?-dopytywał.
     -Nie!-krzyknęłam.
     -Już nie złość się tak-słyszałam jak się uśmiecha-Jak tam ci z tymi chłopakami? Może mam przyjechać? Od razu się z nimi rozprawię.
     -Jest bardzo fajnie i nic ci do tego.
     -Jest pewna sprawa-powiedział w końcu.
     -Już się boję.
     -Powinnaś.
     -Wiedziałam, że nie dzwoniłbyś tak wcześnie z byle błahostką.
     -Wcześnie? Jest prawie piętnasta.
     -Piętnasta!-krzyknęłam-Zapomniałam! Poczekaj chwilę. Harry, gdzie jest Nikol?-zwróciłam się do chłopaka.
     -Nie wiem-wzruszył ramionami-Dopiero wstałem. A co?
     -Nic-ponownie przyłożyłam telefon do ucha-Poczekaj kilka minut, zaraz wracam-położyłam telefon na szafce obok łóżka i skierowałam się do drzwi-Nie ruszaj go Harry-ostrzegłam mu i wyszłam z pokoju. Zbiegłam schodami na dół prosto do kuchni-Gdzie Nikol-spytałam Liama i Nialla siedzących przy stole.
     -Wyszła przed trzynastą z Eleną-powiedział Liam, na co odetchnęłam z ulgą.
     -Gdzieś-dodał Niall-Chcesz trochę-spytał pokazując na pizzę, którą jadł.
     -Pewnie-wzięłam dwa kawałki i pobiegłam na górę.
     -Jak małe to ni mam nic przeciwko.
     -Harry!-warknęłam wchodząc do pokoju-Miałeś go nie ruszać.
     -Oj nie narzekaj-oddał mi przedmiot-To dla mnie?-spytał pokazując na pizzę-Nie musiałaś-już chciał wziąć jeden kawałek.
     -To miało być dla ciebie, ale zmieniłam zdanie.
     -Nie obrażaj się na mnie. Daj mi jeden.
     -Nie-odwróciłam głowę i zamknęłam oczy.
     -Proszę-złożył ręce przed sobą.
     -No, OK. Masz i spadaj-dałam mu jeden, a sama zabrałam się za jedzenie drugiej.
     -Co chciałaś?-spytałam Filipa z pełną buzią.
     -Tak po dłuższej rozmowie to nawet fajny ten twój kochaś.
     -Ja ci dam kochasie-warknęłam na niego.
     -Nie dzięki. Zatrzymaj se go. Ja gustuję w dziewczynach-zaśmiał się.
     -Spadaj-fuknęłam-To o co chodzi?
     -Pamiętasz Tyśkę.
     -Taa...-westchnęłam-I jej dzieciaki też. Tą dwójkę zła wcielonego.
     -Trójkę-poprawił mnie.
     -Jak trójkę? Maja, Adrian i...?
     -Rose.
     -Następne.
     -Podobno Rose to aniołek w porównaniu z nimi.
     -Jak ostatnio widziałam ich trzy lata temu. To aniołek może mieć wiele znaczeń. Dobra do rzeczy.
     -Więc Tyśka i James wyjeżdżają na wakacje do końca tygodnia, do Grecji i nie mają z kim zostawić dzieci. A właśnie są w Londynie.
     -Nie-odpowiedziałam stanowczo.
     -A tamten się zgodził.
     -A tamten to ma imię. Harry.
     -To w takim takim razie zostaną u Harrego.
     -Co? Nie możesz. Przecież ciotka się nie zgodzi.
     -Jesteś pewna?-spytał.
     -Reszta chłopaków też się nie zgodzi.
     -Chłopaki też się zgodzili-Harry jakby czytał mi w myślach. Przecież on nie zna polskiego.
     -Zdrajca-warknęłam.
     -Do usług.
     -OK-powiedziałam do słuchawki.
     -Super. Będą u was dziś około osiemnastej. Trzymaj się-Powiedział szybko i się rozłączył.
     -Co!-krzyknęłam jeszcze. Spojrzałam na Harrego-To wszystko przez ciebie. Mogłeś nie odbierać tego telefonu-wyrzuciłam mu.
     -Nie cieszysz się? Będzie super. Dzieci są cudowne.
     -Może i są, ale nie oni.
     -Nie mogą być, aż tacy źli.
     -Uwierz mi mogą-westchnęłam-A tak przy okazji to dlaczego spałeś w moim łóżku. Powinieneś dostać ochrzan.
     -Ale to w takim razie będziesz też musiała nawrzeszczeć na Zayna, Louisa i resztę.
     -Dobra, dobra tym razem wam odpuszczę-uśmiechnęłam się do niego.
Zeszliśmy na dół i dołączyliśmy do reszty. Siedzieli w salonie i oglądali film. Zaczęliśmy rozmawiać o zakwaterowaniu tych diabełków. Jako sprawcę problemu Harry musiał oddać im swój pokój i ma na ten czas zamieszkać z Louisem. W międzyczasie zadzwoniłam jeszcze do Nikol. Miała oznajmić, że do końca tygodnia nie będę mogła występować razem z nią. Kiedy wróciła do domu około szesnastej. Od razu pożegnaliśmy się z nią i ruszyliśmy do hotelu, odwożąc po drodze resztę dziewcząt. Po półgodzinnej drodze byliśmy na miejscu. Od razu weszliśmy do naszego apartamentu. Harry musiał w błyskawicznym tempie uprzątnąć ten bajzel w jego pokoju, a na to, że to moi kuzyni to musiałam mu pomóc. Wszystkie ubrania powrzucaliśmy do jego garderoby, zostawiając tylko te które będą mu potrzebne, a następnie chłopak zamknął ją na kluczyk, który schował do kieszeni swoich spodni. Wróciliśmy do reszty. Siedzieli w salonie. Powoli dochodziła osiemnasta, więc zaczęliśmy schodzić na parter. Ledwo zdążyliśmy wyjść na zewnątrz, a pod hotel zajechał bus, z którego wyskoczyła dwójka dzieci. Pierwszy blond-włosy chłopczyk około sześcioletni, następna też  blondynka, której idealne włosy sięgały ramion, wyglądała na około osiem lat, może trochę więcej. Następnie wyszli Tyśka i James z małą dziewczynką na rękach. Podeszli do nas.
     -Cześć-przywitałam się. Chłopcy również.
     -Witaj Bella-zaczął mężczyzna.
     -Bardzo ci dziękuję, że się zgodziłaś-kobieta uśmiechnęła się do nas.
     -To wszystko dzięki mnie-pochwalił się Harry, stojący obok mnie.
     -Twój chłopak i przyjaciele mam nadzieję, że nie mają nic przeciwko-zwróciła się do nas.
     -Nie-szybko odpowiedział Harry.
     -W tym momencie nie mam chłopaka-zaakcentowałam ostatnie słowo-ale chłopcy na pewno będą szczęśliwi.
     -A myślałam, że jesteście razem-wskazała na mnie i Harrego.
     -Nie, nie jesteśmy-odpowiedziałam, uśmiechając się.
     -Szkoda, bylibyście piękną parą-powiedziała, a następnie zwróciła się do Rose-Pa malutka-pocałowała ją w czoło, a ona zaśmiała się uroczo. Wręczyła mi ją, następnie pożegnała się z pozostałą dwójką. Tak ja James-Tylko bądźcie grzeczni.
     -Dobrze. Pa mamo-powiedzieli.
Małżeństwo wsiadło do busa i odjechali, zostawiając na chodniku bagaże i kołyskę dla małej.
     -Cześć-przywitał się Harry.
Adrian podszedł do niego i kopnął w nogę.
     -Ał-chłopak jęknął i złapał się za bolącą nogę.
     -Adrian co ty robisz?-spytała jego siostra i podeszła do Harrego-To się robi tak-powiedziała i kopnęła go w drugą nogę.
     -Nieźle-powiedział Louis-Już was lubię podszedł do nich i przybili piątkę. Harry chyba nie bardzo się z nimi dogaduje. A tak się jarał. Za to Louis nie ma z tym problemu.
     -Nic ci nie jest?-spytałam kucając obok niego.
     -Nie-odpowiedział.
Rose uśmiechnęła się i poklepała go po głowie, bawiąc się jego loczkami.
     -Chyba spodobały jej się twoje włosy-uśmiechnęłam się
Podnieśliśmy się. Chłopaki zabrali się za bagaże i kołyskę. Tylko Louis szedł z diabełkami na przodzie i wygłupiali się. Weszliśmy do naszego apartamentu.
     -To gdzie śpimy?-spytała Maja rozglądając się. Wręczyłam Rose Harremu. Następnie zaprowadziłam rodzeństwo do jego pokoju-Nie będę spała z nim-wskazała na brata-Razem-dokończyła.
     -Ja z nią też-dodał Adrian.
     -Nie mamy więcej wolnych pokoi-powiedziałam.
     -Cóż-wzruszył ramionami-Będziesz musiała oddać mi swój-uśmiechnął się chytrze.
     -Co?
     -Gdzie twój pokój? Tu?-otworzył drzwi naprzeciwko-Fuj. Pełno zieleni-zamknął drzwi z hukiem i skrzywił się. Otworzył te obok-No tu o wiele lepiej.
     -Tu śpią Harry i Louis-powiedziałam.
     -Louis spoko. Może spać, nie ma przeszkód, ale ten lokowaty. Wypad-powiedział i wszedł do pokoju-Przynieście mi moje bagaże.
     -Ej. Wyrażaj się mały-skarciłam go.
     -A ja ? Gdzie mam spać?-spytał Harry.
     -Ze mną na pewno nie. Ja mam dziewczynę-powiedział Zayn.
     -Ja też-dodał Liam.
     -Na mnie nawet nie patrz-oznajmił Niall.
     -No weź Niall-jęknął-Mam spać na kanapie.
     -Dobry pomysł!-krzyknęła Maja.
     -Co ty? Widziałeś, żeby dwóch kolesi spało w jednym pokoju i to w jednym łóżku. Co sobie dziewczyny pomyślą?-udawał, że szepcze, ale wszystko było słychać.
     -OK, OK-westchnęłam-To moi kuzyni, więc możesz spać u mnie.
     -Dzięki-uśmiechnął się i wszedł do mojego pokoju z małą.
Chłopcy poroznosili bagaże i wstawili do mojego pokoju łóżeczko Rose. Harry przeniósł ciuchy z pokoju Louisa do mojego i rzucił na krzesło. W tym czasie ja nakarmiłam dziewczynkę i położyłam spać.
     -Bella! Głodny jestem!-usłyszałam krzyk.
     -Masz w kuchni!-odkrzyknęłam.
     -Zrób mi kanapkę!
     -Zaraz!-westchnęłam-Katastrofa.
     -Skoro jemu robisz to mi też!-krzyknęła Maja.
     -Ja też chcę-powiedział Harry, który siedział na łóżku.
     -Pomóż mi-zwróciłam się do niego.
     -Nie chce mi się.
     -Bo będziesz spał na kanapie-ostrzegłam.
     -Dobra, dobra.
Razem poszliśmy zrobić kanapki. Oczywiście ni obyło się od zamówień od wszystkich. Po zjedzeniu opadłam na łóżko. Harry położył się na brzuchu obok mnie.
     -Ale jestem zmęczona-ziewnęłam głośno.
     -Myślałem, że będzie tak fajnie, a tu...-westchnął opierając głowę na dłoniach.
     -Przecież ci mówiłam.
     -No tak...
     -Nieważne. Jakoś sobie poradzimy-usiadłam na brzegu-Zajmuję łazienkę-powiedziałam i wyjęłam z garderoby moją piżamę i weszła do łazienki. Wzięłam prysznic i przebrałam się w nią. Włosy przeczesałam i związałam w warkocza. Wróciłam do pokoju. Pościel była cała pościągana na jednej połowie łóżka, a na drugiej spał już Harry. Muszę mu powiedzieć, że jeśli śpi u mnie to ma mieć piżamę. Był w samych bokserkach. Poprawiłam pościel i go przykryłam. Następnie położyłam się obok i usnęłam.

~~***~~

Hej.
Jak tam wasze święta.
Mam nadzieję, że były idealne.
Dziś kiedy rano szłam do mojej przyjaciółki. Jakieś pięć domów dalej. Wzięłam ze sobą mój zeszyt z notatkami. Gdzieś w połowie drogi wypadł mi z torby. Dopiero kiedy już u niej byłam to zauważyłam. Razem wróciłyśmy go szukać, ale nigdzie go nie było. Kiedy wracałyśmy do niej. Mój sąsiad, a zarazem palant z mojej klasy, wyszedł na zewnątrz trzymając mój zeszyt w ręce. Szantażysta jeden, chciał żebym zapłaciła mu za mój zeszyt. Wyrwałam mu go i poszłyśmy do domu Olki. Na szczęście nic nie przeczytał, mówił, że bazgrzę jak kura pazurem. Każdy mi to mówi. Czasami jak przepisuję na komputer to muszę wymyślać nową treść, bo nie mogę się doczytać.
Pozdrawiam i życzę wszystkim miłego weekendu. :)

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 19

          Rano obudziłam się około jedenastej. Leniwie wstałam i skierowałam się do kuchni. Co dziwne, nie spotkałam nikogo po drodze. Weszłam do pomieszczenia. Tam też pusto. Podeszłam do lodówki, na której była karteczka.
     ,, Wychodzimy z chłopakami, bo menadżer coś od nas chciał. Zayn.
           W lodówce masz kanapki. Liam.
           Jeśli Niall ich nie zjadł. Lou.
                    Wcale nie zjadłem!!!
          Wrócimy na ognisko do Nikol. Będziemy na osiemnastą. Liam.
               P.S. Weź strój kąpielowy, albo sam ci kupię:) Harry.
             Dla mnie to możesz być bez stroju. Lou. "
Ostatnie zdanie było skreślone. Odkleiłam ją i położyłam na stole. Wzięłam z lodówki kanapki i zaczęłam jeść.Kiedy skończyłam, wróciłam do swojego pokoju. Wybrałam granatowe spodenki do kolan i czerwoną bluzkę na ramiączka z zielonym wielkim jabłkiem na boku. Włosy związałam w koka i około dwunastej wyszłam z hotelu. Po drodze zaszłam po Nikol, a później razem po Elenę. Poszłyśmy do parku. Przez cały dzień miałam wyśmienity humor. Po występie udałyśmy się do sklepu, w którym pracowała Elena. Siedziałyśmy tam do siedemnastej. Zaprosiłyśmy ją i Taylor na ognisko. Niestety kolejna osoba musiała poznać mój sekret. Elena przez cały czas będzie musiała być w peruce. Taylor upięła jej ją tak dobrze, że nawet huragan nie dałby rady jej zerwać. Piętnaście minut przed osiemnastą byliśmy na miejscu. Chłopców jeszcze nie było. Po drodze mieli jeszcze zajechać po Perrie i Daniell. Weszłyśmy do willi i rozsiadłyśmy się na kanapie w salonie. Po kilku minutach drzwi otworzyły się z hukiem i do pomieszczenia wparowała reszta.
     -Siema!-krzyknął Niall rzucając zakupy na ziemię i opadając na kanapę obok-Ale się zmęczyłem.
     -Taa, chyba ty to najbardziej. Niosłeś aż jedną reklamówką i to z piankami-Harry usiadł obok niego odstawiając torby-Siema dziewczyny
Następnie do pokoju weszli Liam, Zayn i Daniell.
     -Hej dziewczyny. Nie czekałyście długo?-spytał Liam, odkładając swoje zakupy, a następnie zabierając te od Daniell. Brunetka podeszła do nas.
     -Cześć Bella-uśmiechnęła się.
Do pomieszczenia weszła Perrie i podeszła do Zayna. Rozejrzałam się uważnie.
     -A gdzie Louis?
     -A co ja ci już nie wystarczam?-spytał zadziornie Harry.
     -Lou!-krzyknął Zayn.
     -Moment-usłyszeliśmy głos szatyna.
     -Co ty tam robisz?-spytał Liam, podchodząc do drzwi.
     -Ale masz wypasione auto Nikol-powiedział wchodząc z Liamem do salonu.
     -Louis gdzie masz siatki?-spytał Niall.
     -Eee... musiały zostać w garażu.
     -Jak ty weszłeś do mojego garażu?-spytała zdezorientowana blondynka.
     -Normalnie przez bramę-odpowiedział obojętnie, siadając na kanapie obok Harrego.
     -Ale ona jest zamknięta.
     -Była-poprawił ją-Klucz leżał pod doniczką z kwiatkami.
     -Muszę znaleźć inną kryjówkę na zapasowy kluczyk.
     -Nie bój się i tak ją znajdę-wyszczerzył się.
     -To ty jesteś tą dziewczyną, która tak pięknie śpiewa!-krzyknął Niall, a wszyscy spojrzeli na niego.
     -Racja-powiedział Liam-Jak masz na imię?
     -Elena-uśmiechnęła się lekko.
     -A ty?-Zayn spytał spoglądając na jej siostrę.
     -Taylor Swam-odpowiedziała.
Wyciągnęła rękę i po kolei razem z Eleną przywitała się z nowo przybyłymi. Następnie podzieliliśmy się na cztery grupy. Pierwsza to ja, Niall i Zayn. Mieliśmy za zadanie zebrać drewno z lasku na ognisko. Druga to Harry, Nikol i Perrie. Przyrządzali posiłki. Trzecia. Taylor Elena i Louis. Mieli naszykować na zewnątrz grila i przygotować siedzenia. Natomiast Liam i Daniell mieli zorganizować alkohol. Wszyscy oprócz mnie, Eleny i Harrego byli już pełnoletni. Ja i chłopaki mieliśmy skończyć już za pół roku. Elena też coś mówiła, że za niedługo. Kiedy wszyscy się już rozeszliśmy. Moja drużyna wzięła koszyki i spacerkiem ruszyła w stronę lasku za willą. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Zayn od razu wziął się za zbieranie drewna, natomiast Niall łaził w tą i z powrotem co chwilę podnosząc jakiś kij, oglądał je uważnie i po chwili wyrzucał za siebie. Za bardzo nie chciało mi się zbierać, więc wzięłam jakiegoś długiego badyla i zaczęłam łamać na mniejsze. Brunet miał już prawie pełny koszyk gałęzi. Natomiast Niall właśnie sprawdzał giętkość dość dużej gałęzi, która w tym momencie pękła mu w dłoniach. Krzyknął i jedną ręką zaczął trzeć oko. Podeszłam do niego.
     -Co się stało?-spytałam.
     -Coś mi wpadło do oka.
     -Pokaż-stanęłam przed nim na palcach i powoli rozchyliłam zaciśniętą powiekę. W lewym kąciku był niewielki kawałek kory. Lekko wyciągnęłam go. Blondyn zamrugał kilka razy-Lepiej?
     -Noo...-przeciągnął-Dzięki.
     -Na co czekacie?-spytał Zayn.
     -Ale tu nie ma drewna-poskarżył się Niall.
     -Oczywiście, że nie. Tu są gałęzie. Rozejrz się-rozłożył dłonie-W tym samym momencie, wszystko co aktualnie w nich trzymał znalazło się na ziemi. Razem z blondynem zaczęliśmy się śmiać-No pięknie. Jeszcze tego brakowało-jęknął-A wy z czego się śmiejecie? Ruszać zadki i zbierać drewno-rozkazał.
     -Tak jest sir-stanęliśmy na baczność, przykładając ręce do głowy. Chłopak zaczął zbierać gałęzie, a my nadal staliśmy. Spojrzał na nas.
     -Na co czekacie. Na oklaski?
     -Przecież sam mówiłeś, że nie ma tu drewna-powiedział Niall. Znowu zaczęliśmy się śmiać.
     -Zbierać wszystko co jest na ziemi-warknął chłopak.
     -Wyluzuj stary, bo ci żyłka pęknie-Niall poklepał go po ramieniu i wziął się do pracy.
Zaczęliśmy zbierać te nieszczęsne gałęzie. Oczywiście Zayn zebrał najwięcej, a Niall zaledwie kilka badyli. Następnie zanieśliśmy je przed lasek, ponieważ tam miało być ognisko. Louis i dziewczyny skończyli już przygotowania i leżeli na kocu wesoło rozmawiając.
     -Co tak skromnie?-spytał szatyn, kiedy podeszliśmy do nich.
     -Ale się zmęczyłam-opadłam na koc.
     -Sam sobie nazbieraj innych.
     -OK. Chodźcie!-zawołał na chłopaków.
     -Gdzie idziecie?-spytał Harry, stawiając jedzenie na stoliku.
     -Nazbierać drewna. Idziesz z nami-oznajmił Louis.
     -A nie mieli się tym zająć on-wskazał na mnie, Zayna i Nialla.
     -No tak, ale im się nie powiodło.
     -Mogę?-spytałam Harrego kiedy już miał odchodzić z chłopakami.
     -Jak Liam i Daniell wrócą!-odkrzyknął mi i wszedł w las.
Po kilku minutach wrócili ciągnąc wielkie pnie za sobą. Położyli na miejscu naszych gałęzi i ruszyli po następne. Jak już zebrali wystarczająco dużo zaczęli układać piramidę. Kiedy była już gotowa. Louis wziął ostatni i rzucił na kupę, a ona się rozpadła.
     -Louis. Coś narobił idioto-!-warknął na niego Harry.
     -No i jest idealnie-chłopak zatarł ręce, a my zaczęliśmy się śmiać.
     -Harry to możemy już jeść!-krzyknęłam do niego.
     -Jeszcze nie-podeszli do nas.
     -Oj no weź. Liam i Daniell dojdą. A ja zaraz z głodu umrę.
     -Nie.
     -Nie lubię cię-strzeliłam na niego foha.
     -Też cię kocham-wyszczerzył się. Wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem-No co?-spytał zdziwiony-Jak dobrą przyjaciółkę-uśmiechnął się.
     -A ja już myślałem, że coś się szykuje-Zayn zaczął zabawnie poruszać brwiami..
     -Zayn?-warknęłam-A zasadził ci ktoś kiedyś kopa?
     -O! I to nie raz?!
     -A weź się-założył ręce na piersi.
     -Nie gniewaj się-uśmiechnął się.
     -Wcale się nie gniewam. Po prostu jestem głodna. Możemy już zacząć?
     -Jak...-zaczął Louis.
     -Wróciliśmy!-krzyknął Liam, wchodząc na posiadłość Nikol.
     -Nareszcie! To możemy już zaczynać!?
     -Teraz tak-powiedziała Perrie.
Harry zaczął rozpalać grila z pomocą Nialla. Zayn i Liam zabrali się za ognisko. Louis leżał rozwalony na kocu. Taylor, Daniell i Perrie szykowały szykowały jedzenie do wyłożenia na grila, a Elena i Nikol chichrały o czymś na boku, spoglądając w naszą stronę. Wstałam leniwie i podeszłam do nich.
     -Z czego się śmiejecie?-spytałam zaciekawiona.
     -Z niczego-odpowiedział blondynka, nadal się śmiejąc.
     -Powiedzcie mi-nalegałam.
Nikol złapała mnie za ramiona i odwróciła w stronę reszty.
     -Spójrz na Harrego-szepnęła mi do ucha.
Trochę zdziwiona spojrzałam na chłopaka. Stał z Niallem przy grilu i próbowali go rozpalić.
     -No i co?-spytałam zdezorientowana. Dziewczyny zachichotały.
     -W co jest ubrany?-spytała Elena.
     -Co to za głupie pytanie?-odwróciłam się w ich stronę-Oczywiście, że w ubranie.
Nikol ponownie mnie odwróciła.
     -Ale opisz nam jego strój.
     -Czerwona koszula, ciemne dżinsowe spodnie, brązowe buty...-przerwałam na chwilę.
     -I różowe bokserki w świnki-dokończyły za mnie obie.
     -Zboczeńce małe-powiedziałam i ruszyłam w stronę chłopaka.
Stanęłam obok. Harry był lekko zgarbiony. Pociągnęłam jego koszulę w dół. Wyprostował się gwałtownie i spojrzał na mnie zdezorientowany.
     -Albo kup sobie pasek, albo nowe, bardziej poważne, gacie-powiedziałam z sarkazmem. Harry się zaśmiał.
     -A co? Nie podobają ci się moje różowe bokserki-zaczął poruszać brwiami, a Niall wybuchł śmiechem. Pociągnęłam jego koszulę bardziej w dół.
     -Czemu trzymasz Harrego za tyłek-usłyszałam za nami głos Louisa. Szybko zabrałam rękę i spłonęłam rumieńcem.
     -Widzisz jednak do moich pośladków dziewczyny ciągnie bardziej niż do twoich-Harry zwrócił się do Louisa.
     -Chyba do tych twoich gaci-odpowiedział mu ze śmiechem.
     -Taa. Na pewno.
     -Oczywiśie.
     -W takim razie zapytajmy dziewczynę o radę-kiedy to usłyszałam zaczęłam się powoli wycofywać.
     -OK-odpowiedział Louis-Bella?-zwrócił się do mnie-Kogo pupa jest seksowniejsza. Moja zgrabna, czy wielka Harrego?-mój rumieniec powiększył się chyba o stokroć.
     -Ej to nie fair!-krzyknął-Sam masz wielką dupę!-prychnął na niego, następnie objął mnie ramieniem-Prawda Bella?
     -Eee..., taa...-jąkałam się.
     -Właśnie, że moja jest lepsza-Louis podszedł do mnie i odciągnął od Harrego-Co nie?-spytał.
     -Taa...
     -Właśnie, że mój!-Harry odciągnął mnie od niego.
     -Mój!
     -Mój!
     -Chłopaki!-krzyknęłam w końcu, spojrzeli na mnie-Obaj macie fajne tyłki, ale najseksowniejszy to jest mój-powiedziałam i odeszłam, zostawiając ich oszołomionych.
Po chwili usłyszałam jak się śmieją. Wsiadłam na pieńku. Na dworze zaczęło się już ściemniać. Po chwili podeszła do mnie Perrie, wręczyła piwo i usiadła obok.
     -Ale im dopowiedziałas-zaśmiała się.
     -Ma się to coś.
     -Trzymaj wartę, bo słyszałam jak poszli obmyślać plan zemsty.
     -Chodź, zobaczymy co wymyślili-pociągnęłam Perrie w stronę ogrody Nikol, kiedy dotarłyśmy na miejsce w ogródku stał tyko Harry.
     -Spóźniłyśmy się-szepnęłam.
     -Bella, Perrie? Co wy tu robicie?-usłyszałam głos Louisa za plecami. Ostrożnie odwróciłyśmy się w jego stronę.
     -My?-spytałam-A tak sobie...
Nie dokończyłam, bo poczułam jak na moją głowę, wylane zostało dobre kilka litrów lodowatej wody. Odwróciłam się ze złowrogą miną. Perrie i Louis zaczęli się śmiać. Natomiast Harry stał z szerokim uśmiechem na ustach, nadal lejąc na mnie wodę z konewki.
     -Poczekaj jeszcze chwilkę. Już jest prawie pusta-uśmiechnął się szerzej.
     -Ja ci dam pustą-warknęłam i rzuciłam się na niego. Brunet nie wyrobił w okręceniu się i wylądował na mokrej ziemi. Podniosłam z ziemi konewkę i teraz on był cały mokry. niespodziewanie złapał mnie za nogi, zachwiałam się i przewróciłam na niego. Harry zaczął mnie łaskotać. Próbowałam się wyrwać, ale powoli traciłam siły. policzki mnie już strasznie bolały. Louis i Perrie jakby rozpłynęli się w powietrzu. Nagle chłopaki podniósł mnie i zaczął nieść w nieznanym kierunku. Byłam trochę zdezorientowana.
     -Musisz się wykąpać, bo śmierdzisz ziemią-powiedział i nagle mnie puścił.
Z pluskiem wleciałam do wody. Po chwili wynurzyłam się. Na szczęście byłam przy brzegu basenu. Bo z moim pływaniem na było najlepiej. Złapałam Harrego za nogi i wciągnęłam pod wodę. Ponownie złapałam się brzegu basenu.
     -Pożałujesz tego-wysyczał Harry, wynurzając się. Podpłynął do mnie i chwycił w talii.
     -Aaa! Harry ja nie umiem pływać!-krzyknęłam.
     -Wiem-uśmiechnął się szyderczo-A co takiego otrzymam jeśli odstawię cię na brzeg.
     -Kopa-uśmiechnęłam się do niego.
     -W takim razie będę musiał cię tutaj puścić-powiedział udawanym, smutnym głosem.
     -Nie odważysz się.
     -A niby dlaczego?
     -Za bardzo mnie lubisz.
     -Ciebie? Może, ale tą twoją złą siostrę tezar to już nie tak bardzo.
     -Czyli, że jak będę miła to mnie z tąd zabierzesz?
     -Nie.
     -Dlaczego?
     -Jak dzieci-usłyszałam głos Liama-Harry! Bella! Jedzenie!
     -Jak nie chcecie to zjem za was!-usłyszałam jeszcze Nialla.
     -Nie!-krzyknęłam.
     -Ała. Moje bębenki-powiedział Harry.
     -Nie narzekaj tylko weź mnie na brzeg.
     -Ale pod jednym warunkiem.
     -Jakim?
     -Założysz strój kąpielowy, który ci kupiłem.
     -Taki jak tamten?
     -Nie.
     -Dobra. Szybko-pogoniła go.
Podpłynęliśmy na brzeg i wyszliśmy.
     -Lepszy-dodał brunet.
     -Później się z tobą policzę-powiedziałam i pobiegłam do naszego obozowiska.
Wszyscy zaczęli się śmiać na nasz widok. Usiadłam na pieńku obok Louisa i zabrałam się za jedzenie skrzydełek. Były pyszne. Po zjedzeniu z pięciu Niall zaproponował pieczenie pianek, więc usiedliśmy przy ognisku z kijkami w rękach. Kiedy już skończyłyśmy Nikol przyniosła dwie gitary. Jedną wręczyła Niallowi, a na drugiej zaczęła sama grać. Śpiewanie z chłopakami było naprawdę super. Przez większość piosenek, to oni się normalnie wygłupiali. Wymyślali własne słowa i takie tam. Alkohol znikał w zastraszająco szybkim tempie. Na dworze od kilku dobrych godzin było już całkiem ciemni. Kiedy Nikol zaproponowała kąpiel w basenie, na co Harry uśmiechnął się łobuzersko. Kto tam wie co mu chodzi po tym pustym baniaku. Westchnęłam. Ruszyliśmy w stronę basenu. Harry na chwilę gdzieś zniknął, by po chwili wrócić z niebieskim strojem kąpielowym w ręku.
     -Proszę-wręczył mi go.
     -Nie dziękuję.
Razem z dziewczynami udałyśmy się do łazienki. Strój od Harrego był bez ramiączek zapinany z tyłu i dwoma paskami materiału krzyżującymi się na środku brzucha, łącząc dolną i górną część. Na szczęście nie był kontrowensyjny jak tamten.
     -Od kiedy Harry wyposaża cię w bikini?-spytała Nikol.
     -Przysięgam, że to pa raz ostatni.
Dziewczyny zaśmiały się. Przebrałyśmy się i wyszłyśmy na zewnątrz. Chłopcy już wygłupiali się w wodzie. Dziewczyny po chwili do nich dołączyły. Natomiast ja usiadłam na brzegu basenu i zamoczyłam dogi. Po chwili ktoś wciągnął mnie pod wodę. Okazało się że to Louis. Oczywiście nie zostałam mu dłużna. Bawiliśmy się świetnie. Do chwili kiedy Niall oznajmił, że jest głodny, a reszta zgodnie mu przytaknęła. Zaczęliśmy wychodzić z wody. Kiedy powoli dobrnęłam do brzegu w basenie prawie nikogo nie było. Tylko ja i Louis, który po chwili podpłynął do mnie i wciągnął na głęboką wodę.
     -Louis co ty wyprawiasz!?-krzyknęłam trzymając się niego, żeby się nie zanurzyć.
     -Nic-uśmiechnął się-Taka mała zemsta, za ten tyłek.
     -Przecież już się zemściliście.
     -To Harry się zemścił. To ja lecę-powiedział i już chciał mnie tam zostawić.
     -Lou zostawisz mnie tu samą? Taką słodką dziewczynkę?
     -Tak.
     -Stój! Nie zostawiaj mnie!
     -O! A co za to dostanę?
     -Wy tylko chcecie, żeby coś wam dawać, nigdy nie dacie czegoś od siebie.
     -Taki nasz urok. No to co?
     -Eee...Będziesz miał satysfakcję, że mnie uratowałeś-uśmiechnęłam się.
     -Nie.
     -To co ty chcesz?
     -Pocałuj mnie.
     -Co?-spytałam z niedowierzeniem.
     -Pocałuj mnie. Inaczej cię tu zostawię.
     -Ale...
     -Przecież już raz się całowaliśmy. Chyba nie było aż tak źle?
     -To ty to pamiętasz?
     -Pewnie i mi się podobało. Był taki inny. Idealny-uśmiechnął się lekko.
Następnie, nie czekając na moją odpowiedź, pocałował mnie. Odwzajemniłam pocałunek. Był naprawdę cudowny. kiedy się od siebie odsunęliśmy, chłopak przyciągnął nas na brzeg i pomógł mi wyjść. Dołączyliśmy do reszty.
     -Nareszcie-powiedziała Nikol podchodząc do nas i ciągnąc mnie za sobą.
Posadziła mnie na ławce i wręczyła talerz pełen jedzenia. Od razu wzięłam się za jego opróżnianie.
     -To pływanie mnie zmęczyło-westchnęłam.
     -Na pewno ciebie-prychnął Harry.
     -Spadaj-fuknęłam na niego.
     -Trzeba zabrać cię na jakieś lekcje pływania-powiedział wstając ze swojego miejsca i siadając obok mnie.
     -Nie!-krzyknęłam razem z Louisem.
     -Rozumiem, że ty możesz nie chcieć, ale co do tego ma Louis?-spytał zdziwiony.
     -Jest wtedy kilka możliwości do wykorzystania-puścił mi oczko.
     -Zgadzam się-powiedziałam do Harrego.
     -Szybko zmieniłaś zdanie.
     -Kobieta zmienną jest-uśmiechnęłam się.
Nagle usłyszeliśmy głośny śmiech Nialla i chichot Nikol. Spojrzeliśmy na nich zdziwieni.
     -Z czego się śmiejecie-spytał w końcu Louis.
     -Nikol opowiadała mi swój sen-powiedział Niall próbując opanować głupawkę.
     -Jaki?-spytałam zaciekawiona.
     -Że była w Paryżu i oglądała wieżę Eiffla, która nagle zmieniła się w ogromną marchewkę i zaczęła się kręcić i były pioruny. Później zaczął padać marchewkowy deszcz-powiedział i spojrzał na Louisa, któremu oczy to się normalnie świeciły.
     -Coś dla ciebie Lou.
     -Ta chciałbym tam być-rozmarzył się.
     -A mi się śniło, że w naszej szkole był Voldemort i wszyscy uciekali przed nim. Ja razem z nauczycielami schowaliśmy się w pokoju nauczycielskim, a kiedy on tam przyszedł to nasza dyrektorka zmieniła się w Dumbeldore, wyjęła różdżkę i rzuciła na niego czar i ja też. Do tej pory dziwię się, że uratowałam tych nauczycieli-westchnęłam.
I tak zaczęliśmy opowiadać sobie swoje sny. Około trzeciej dziewczyny zaczęły się już pokładać, więc zgasiliśmy ognisko i przenieśliśmy się do domu Nikol. Włączyliśmy głośną muzykę i zaczęliśmy tańczyć. Kiedy na dworze zaczęło robić się jasno, my powoli zaczęliśmy układać się do snu. Oczywiście gdzie popadanie.

~~***~~

Hej!
Na początek chciałam wszystkim życzyć Wesołych Świąt.
Mam nadzieję, że będą idealne.
Dziękuję wszystkim osobą, które czytają mojego bloga i oczywiście komentują. To mi daje ogromną motywacją. jeszcze raz dziękuję.
Pod choinkę dostałam już prezent od mojego brata. Film o One Dirction This Is Us. Jest super. Razem z moją przyjaciółką oglądałyśmy w piątek.
Najpierw mieliśmy oglądać u mnie, ale niestety zepsuło się DVD, więc poszłyśmy do niej i włączyłyśmy na komputerze, ale tam niestety nie wchodziła płyta. Jej tata podłączył nam u niej DVD. Spytał się jaki film oglądamy i może by obejrzał z nami. To ona mu mówi, że ten co nie chciał jej kupić na święta, a on odpowiada. O tych lalusiach, to ja idę. I wyszedł.
Najlepsze było jak Niall zaśpiewał że pojedzie do KFS, a Liam dodał, że lubi kurczaki.
Pozdrawia i jeszcze raz życzę Wesołych Świąt.

czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 18

          Dzisiejszej nocy nie spałam za wygodnie. Z tego poranek też nie był za wspaniały. Jak powoli się przebudziłam czułam lekkie kłucie w policzek. Pokręciłam głową, ale nic to nie dało. Kiedy otworzyłam oczy, ujrzałam uśmiechającą się do mnie z naprzeciwka Nikol. W ręce trzymała telefon i robiła zdjęcia, chyba.
     -Uśmiech-powiedziała, a ja ujrzałam migawkę oślepiającą moje biedne oczka, odruchowo je przymrużyłam-Ale ślicznie wyglądacie-przyłożyła dłoń do policzka i zrobiła słodką minkę. Spojrzałam na nią zdezorientowana.
     -Co?-spytałam.
Blondynka podeszła do mnie i pokazała mi zdjęcie, na którym leżałam wtulona w Harrego. Siedziałam mu na udach. Nogi miałam przerzucone przez łokietnik kanapy, a głowę opartą na jego piersi i ręce przy niej. Natomiast chłopak obejmował mnie ramionami, a jego głowa spoczywała na mojej. Spojrzałam na Nikol ze złością, a ona tylko zachichotała.
     -Kiedyś ci się odpłacę-warknęłam-usuń to.
     -Nie-e-uśmiechnęłam się szeroko-Muszę je pokazać reszcie.
     -Nie!-krzyknęłam.
     -Dlaczego? Czy ja o czymś nie wiem?-spytała mrużąc oczy. Harry poruszył się i ścisnął mnie lekko-O jak słodko-mruknęła.
     -Ja ci zaraz dam słodko.
     -Co ja na to poradzę, że tak bosko razem wyglądacie. Muszę wam strzelić jeszcze jedną fotkę.
     -Nie waż się-zrobiła zdjęcie.
     -Za późno-wyszczerzyła się.
     -Pożałujesz tego-warknęłam.
     -Ale to może później. Muszę się odświeżyć-powiedziała i szybko ruszyła do mojego pokoju, żeby za chwilę w nim zniknąć. Westchnęłam bezgłośnie.
     -Harry...-szepnęłam. Nic.-Harry-powtórzyłam.
     -Yyy-mruknął chyba przez sen-Taa, pójdziemy coś zjeść...-wymamrotał.
     -Dziękuję. To kiedy ruszamy?-spytałam.
     -Co?-lekko otworzył oczy, nie zmieniając pozycji.
     -Pójdziemy coś zjeść.
     -Jak? Gdzie? Po co?-spytał lekko zdziwiony.
     -Normalnie, do kuchni, jeść.
     -O właśnie. Zrób mi coś do jedzenia, bo głodny jestem.
     -To najpierw mnie puść.
     -A nie. To wytrzymam-poczułam jak się uśmiecha.
     -Harry.
     -No co? Już nie jestem głodny-uśmiechnęłam się.
     -Ale ja jestem. Puszczaj-zaczęłam się wyrywać.
     -Nie. Tak jest mi dobrze-przytulił mnie jeszcze mocniej.
     -Harry!
     -A innym to pozwalasz się przytulać-powiedział smutnym tonem.
     -Niby komu?
     -Wczoraj, Louisowi.
     -Ale to było na przeprosiny.
     -W takim razie ja też cię przepraszam.
     -Ale ty nie masz za co przepraszać-zaczął się zastanawiać.
     -Yyy... no to... może za... za ten pocałunek.
     -Za to już przepraszałeś-wypomniałam mu-I to było z konieczności. Chociaż mogłeś zrobić to lepiej. To nawet mój kot lepiej całuje-zaśmiałam się, a chłopak się oburzył.
     -I żeby takie rzeczy mówić sławnemu Harremu Stylesowi.
     -Cóż wzruszyłam ramionami w jego uścisku, co wyło nie lada wyzwaniem- Takie są fakty.
     -Za karę już nigdy cię nie puszczę-ścisnął mnie mocniej.
     -Możesz się jakoś zrekompensować-ledwo mówiłam.
     -Kolejny buziaczek-uśmiechnął się, a następnie złożył usta w dzióbek.
     -Nie dosłownie to miałam na myśli, raczej wielkie śniadanie.
     -Do puki nie dostanę buziaka to cię nie puszczę.
     -Takiego w policzek-upewniłam się.
     -Takie to już przerabialiśmy. Przekonasz się, że ja całują najlepiej na świecie. A na pewno lepiej od tego twojego byłego-co no w ogóle wygaduje-Taki dowód wielkiej przyjaźni-uśmiechnął się. Tak uroczo. Zawsze się zastanawiałam jak on to robi, że jedną połówkę górnej wargi ma wyżej niż drugą.
     -Widzisz jak moje usta przyciągają-zaśmiał się, a ja spuściłam wzrok-Proszę. Jeden pocałunek i dam ci spokój. Obiecuję.
     -Ale tak nie wypada-powiedziałam cicho-W moim życiu niewiele razy się całowałam. Dokładnie to tylko kilka razy z Nathanem i raz z Louisem, którego nie pamiętam-skłamałam w ostatnim zdaniu-Więc każdy coś dla mnie znaczy-spojrzałam mu w oczy, był lekko smutny. Nagle jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił.
     -Twój pierwszy pocałunek był z Louisem?-spytał pewnie. O matko. Za dużo gadam.
     -No chyba tak-powiedziałam niepwenie.
     -Nieźle. Zaliczyć swój pierwszy pocałunek, z którymś z One Direction. A następny z tym Nathanem...-przerwał-Ej, a dlaczego nie wymieniłaś tego ze mną?
     -Wiesz jakoś wydał mi się nieoczywisty.
     -Jesteś podła-mruknął.
     -Wiem-wyszczerzyłam się, a on zaczął mnie łaskotać. Błagałam żeby przestał. Kiedy opadłam już z sił, zlitował się i odpuścił mi, a następnie przytulił.
     -Dla mnie pocałunki też wiele znaczą-szepnął mi do ucha-Dostają je tylko te osoby, na których mi zależy. Już nigdy nie będę cię o to prosił-powiedział smutno-I przepraszam za tamto-mówił to takim tonem jakby szedł na ścięcie. Wypuścił mnie z uścisku i stanął przed kanapą wyciągając do mnie dłoń-To co? Idziemy na to śniadanie?-spytał uśmiechając się lekko.
Spojrzałam najpierw na jego dłoń, a następnie na twarz w te zielone oczy. Zawsze kiedy rano wstawał, z tymi jeszcze potarganymi włosami. Wyglądał pięknie. W oczach miał smutek. Nie mogłam patrzeć na niego w takim stanie. Szybko wstałam, stanęłam przed nim, złapałam jego twarz w dłonie. Był zdezorientowany. Pocałowałam go. Na początku nic nie zrobił, stał jak wryty, ale po chwili załapał mnie w tali i zaczął odwzajemniać pocałunek. Trwało to kilka sekund, kiedy nagle odsunął się ode mnie gwałtownie i odwrócił tyłem.
     -Nie mogę-wyszeptał-Nie mogę cię do tego zmuszać-podeszłam do niego i przytuliłam do jego pleców.
     -Ale ja tego chcę-szepnęłam.
     -Naprawdę?-spytał zdziwiony, odwracając się.
     -Naprawdę-odpowiedziałam ponownie.
Zaczął przysuwać swoją twarz do mojej. Kiedy dzieliły nas już milimetry, nagle zatrzymał się i spytał.
     -Naprawdę mogą?-poczułam jego ciepły oddech na twarzy. Zaśmiałam się cicho.
     -Nie pytaj, tylko całuj-powiedziałam, a on momentalnie mnie pocałował.
Delikatnie. Jakby się bał, że zaraz się rozmyślę i będę tego żałować. Ponownie złapałam dłońmi jego twarz i mocniej przycisnęłam do mojej. Czułam jak się uśmiechnął. Po chwili poczułam jego język w ustach. To było coś niesamowitego. Zupełnie inaczej robił to niż Nathan. O wiele lepiej. Czulej. Położył swoją rękę na moich plecach, a drugą na policzku. Po chwili chłopak odsunął swoją twarz od mojej. Kciukiem masując policzek.
     -Dziękuję-szepnął i przelotnie mnie pocałował. Następnie przytulił-Wiesz, że...-jego głos został zagłuszony przez inny.
     -Aww. Ale słodko-właścicielką tego głosu nie mógł być oczywiście nikt inny jak Nikol-To będę miała pamiątkę z tego poranka-uśmiechnęła się szeroko grzebiąc w telefonie. Odsunęłam się od bruneta.
     -Taki przyjacielski pocałunek-szepnął jeszcze. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam.
     -Usuń to Nikol!-krzyknęłam w jej stronę-I tamto też. W try miga.
     -Nie mogę. Nie wybaczyłabym sobie tego.
     -Zaraz to ja ci tego nie wybaczę.
Blondynka podeszła do nas i się uśmiechnęła.
     -Od kiedy to ty jesteś taką chrześcijanką?-spytała.
     -Co?-spytałam zdezorientowana.
Dziewczyna dotknęła mojego policzka i zrobiła na nim krzyżyk. Następnie ja dotknęłam tego miejsca.
     -Mój krzyżyk-uśmiechnął się chłopak i wyjął łańcuszek zza koszulki.
     -Pewnie odbił mi się na policzku jak spałam-westchnęłam.
     -Chcecie obejrzeć?-spytała odwracając ekran telefonu w naszą stronę.
Założyłam ręce na klatkę piersiową i odwróciłam się do niej tyłem. Natomiast Harry z chęcią zaczął oglądać filmiki. Zdrajca. Powolnym krokiem skierowałam się do mojego pokoju.
     -Gdzie idziesz?-zawołała za mną blondynka.
     -Ubrać się-spojrzałam na nią zabójczym wzrokiem. Podbiegła do mnie.
     -Pożyczysz mi jakieś ubrania na dziś?-uśmiechnęła się i pociągnęła mnie do pokoju.
Kiedy byłyśmy w środku, Nikol od razu podeszła do garderoby i ją otworzyła. Jej jedyną reakcją było głośne. Wow. Szybko się otrząsnęła i zaczęła wybierać sobie ciuchy. Nawet nie zapytała o zgodę. Po chwili stała już przy łóżku z dwiema sukienkami. Jedną białą do kolan z długimi ramiączkami, a drugą fioletową luźną z cienkim paskiem na środku. Sięgała do połowy ud. Wręczyła mi białą, a sama z drugą weszła do łazienki. Nie chciało mi si.ę dziś już z nią sprzeczać, więc w pokoju przebrałam się w strój i czekałam na blondynkę. Co ona tak długo robi w tej łazience. Siedzi tam już prawie od godziny. W końcu wyszła. Wyglądała naprawdę nieźle. Włosy miała podpięte wsuwkami na jeden bok. Ciemno umalowane oczy i wyraziste czerwone usta. Ale skąd ona miała kosmetyki? Przecież ja żadnych nie posiadam. Już chciałam zapytać, kiedy usłyszałam odpowiedź.
     -Masz w szawce po lewo-powiedziała i skierowała się do garderoby po buty.
Weszłam do łazienki. Umyłam twarz i ręce. Rozczesałam włosy i związałam grubą białą frotką na czubku głowy. Wróciłam do pokoju. Dziewczyna wręczyła mi białe baleriny. Zaczęła mi się uważnie przyglądać.
     -Przydałby ci się...
     -Nie ma mowy. Jest dobrze-pośpiesznie wyszłam z pokoju, żeby uniknąć tematu makijażu.
Nie lubię go. Jeszcze do tego nie dorosłam. Blondynka wyszła za mną. Weszłyśmy do kuchni gdzie siedzieli chłopcy i ich dziewczyny. Po przywitaniu zabrałam się za jedzenie. Po posiłku razem z Nikol wyszłyśmy powoli kierując się do jej domu. Dochodziła dwunasta, a o trzynastej miałyśmy się wstawić w parku. Kiedy dotarłyśmy na miejsce. Kopara mi opadła. Dziewczyna mieszkała w wielkiej willi. Kazała mi poczekać, a sama poszła po gitarę. Nieźle. Nic mi wcześniej nie mówiła  o tym, że mieszka w takim wypasionym domu. Musi być super bogata. Po chwili wróciła i uśmiechnęła się na mój widok. Przez całą drogę nie mogłam wyjść z podziwu. Wstąpiłyśmy jeszcze po Elenę. W parku grałyśmy jakby nigdy nic. W końcu to nic takiego, że twoja przyjaciółka jest super bogata i nic ci o tym nie mówi. W pewnym momencie wśród widowni ujrzałam Nathana. Przestałam śpiewać. Blondynka od razu to zauważyła, powędrowała za moim wzrokiem. Oznajmiła, że dziś skończymy wcześniej. Następnie pociągnęła mnie i Elenę w stronę jakiegoś zaułka. Szybko ściągnęła mi z głowy perukę i okulary, i kazała założyć je Elenie. Brunetka wykonała polecenie. Bo chwili przed nami pojawił się chłopak.
     -Witaj Bella-uśmiechnąła się chytrze. Nic nie odpowiedziałam. Po chwili jego mina zrzedła-Jak mogłaś zerwać ze mną SMS-em?
     -A ty jak mogłeś zdradzić mnie z nią?-warknęłam.
     -Jakbyś dobrze pełniła swoją rolę to by do tego nie doszło.
     -O co ci chodzi?-spytałam zdezorientowana.
     -Jesteś za młoda. Mogłabyś się bardziej przyłożyć do utrzymania naszego związku. Myślisz, że wystarczą jakieś głupie pocałunki?
     -Jesteś zboczony!-krzyknęłam i wyminęłam go chcąc odejść, ale złapał mnie za ramię-Puszczaj!
     -Uważaj na słowa.
     -Nie będziesz mi rozkazywał.
     -Tak ci się wydaje?-zaczął ciągnąć mnie w stronę wyjścia z parku. Kątem oka widziałam przerażone dziewczyny. Nikol gdzieś dzwoniła-Puszczaj mnie-próbowałam się wyrwać, ale nic to nie dawało.
Wyciągnął mnie z parku i stanął przed czarnym samochodem. Już chciał mnie do niego wepchnąć, kiedy zaparkowało przed nami tak dobrze znane min auto. Odetchnęłam z ulgą, widząc wychodzącego z niego Harrego. Kiedy Nathan go zauważył, przeklął pod nosem i odepchnął mnie no bok, wsiadając do pojazdu. Upadłam na ziemię. Harry od razu do mnie podbiegł.
     -I co?! Uciekasz?!-krzyknął jeszcze za Nathanem.
     -Harry nie prowokuj go-prosiłam. Chłopak był bardzo zdenerwowany.
     -Jesteś tchórzem!-krzyczał dalej-Mocny w gębie, a jak przyjdzie co do czego to ucieka!
Zdenerwowany chłopak wyszedł z auta. Harry podniósł się. Zaczęli się bić. Chciałam ich rozdzielić, ale nic to nie pomagało. Harry kazał mi się odsunąć. Grupka ludzi zebrała się naokoło nas. Chłopaki bili się zacięcie, żaden nie chciał ustąpić. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Nathan miał rozbity nos i środek czoła. Jego ubranie też nie wyglądało za najlepiej.Zresztą Harrego też. Miał rozciętą wrgę i dość mocno krwawiący łuk brwiowy. Nagle przy Nathanie pojawili się Max i Tom i rozdzielili ich. Następnie zabrali go i odjechali. Szybko podbiegłam do Harrego i mocno go przytuliłam. Chłopak lekko syknął z bólu. Po chwili podbiegły dziewczyny.
     -Nic ci nie jest?-spytał troskliwie.
     -To ja powinnam o to pytać. Jak się czujesz? Co cię boli?-ujęłam jego twarz w dłonie i spojrzałam na nią. Była cała poobijana.
     -Wszystko w porządku-uśmiechnął się.
     -Przecież widzę. Jesteś cały poobijany. Musimy jechać do szpitala.
     -Nie. Naprawdę wszystko jest OK.
     -Możemy iść do mnie-zaproponowała Nikol-Mieszkam niedaleko.
Harry się zgodził. Zamknął auto i poszliśmy w stronę domu blondynki. Odprowadzając po drodze Elenę. Nie zdejmowała peruki, żeby Harry się o niczym nie dowiedział. Jutro ma mi ją oddać. Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Przez całą drogę trzymałam się blisko chłopaka. Tak na wszelki wypadek. Kiedy Harry zobaczył jej dom, to jego reakcja była podobna do mojej. Rodziców Nikol nie było, a rodzeństwa nie miała. Więc byliśmy sami. Naokoło domu był wielki ogród, a za nim średniej wielkości las. Weszliśmy do środka. Cały salon był urządzony w czerni i bieli. Harry usiadł na czarnej, skórzanej kanapie, a ja obok niego. Natomiast Nikol poszła po apteczkę, a kiedy wróciła zaproponowała, że przyrządzi coś do jedzenia, więc udała się do kuchni. Zaczęłam opatrywać bruneta. najpierw zmyłam mu krew z twarzy i dokładnie ją umyłam. Następnie nalałam wody utlenionej na wacik i przyłożyłam do jego rany na czole. Lekko się skrzywił zamykając oczy. Przemyłam dokładnie i powtórzyłam czynność. Kiedy skończyłam przykleiłam plaster i wygładziłam. Wzięłam się na tą na ustach. Najpierw przemyłam ją wodą. Ranka nie była wielka, ale lepiej nie ryzykować. Nalałam wodę utlenioną na wacik i lekko przyłożyłam do rozcięcia. Harry zacisnął zęby i wargi co sprawiło, że ponownie zaczęła lecieć krew. Oblizał wargę i skrzywił się. Wziął chusteczkę i wytarł w nią usta.
     -Fuj. Ale niedobre-zaśmiałam się lekko.
     -A słyszałeś o tym, żeby jadło się wodę utlenioną?
     -Jak już to piło-poprawił mnie.
Do salonu weszła Nikol niosąc tacę z kanapkami i trzy kubki gorącej herbaty. Postawiła na stoliku i usiadła na fotelu naprzeciwko nas. Od razu zabrałam się za jedzenie.
     -I jak tam?spytała patrząc na Harrego-Masz-podała mi jakąś maść-Przemyj mu usta wodą i posmaruj tym. Powinno pomóc.
Wpakowałam kanapkę do buzi i wytarłam ręce mokrymi chusteczkami. Wzięłam od niej maść. Przemyłam chłopakowi ranę wodą. Na mojego palca wycisnęłam trochę i rozsmarowałam na jego ustach. Kiedy skończyłam Nikol pokazała mi gdzie jest łazienka. Weszłam do niej i dokładnie umyłam ręce. Wróciłam do pokoju.
     -Z naszych planów nici-usłyczałam jak Nikol kończy zdanie.
     -Co jakie plany? Czy ja o czymś nie wiem?-usiadłam na swoim poprzednim miejscu, ponownie zabrałam się za jedzenie i popijałam herbatą.
     -Eee-zająkała się blondynka-...bo...yyy...-nagle uśmiechnęła się-jutro moi rodzice wyjeżdżają na dwa dni i mieliśmy zrobić ognisko. Ale...
     -Ognisko!-na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech-To, to jest ta tajemnica? I to z tym nie mogłeś przyjść do mnie?-spojrzałam na Harrego-Zróbmy je. Proszę-złożyłam ręce w proszącym geście.
     -Skoro tak ładnie prosisz-uśmiechnęła się.
     -Dziękuję-uściskałam ich oboje-Dzięki. Nikol nie obrazisz się jak już pójdziemy?-spytałam blondynki-Już nie mogę się doczekać! Kocham ogniska!
     -Nie. Skądże.
     -Super! Chodź Harry-pociągnęłam chłopaka za sobą do wyjścia-Cześć!-pożegnaliśmy się i szybkim krokiem udali w stronę jego auta.
Następnie wróciliśmy do hotelu. Było około osiemnastej. Kiedy weszliśmy do naszego apartamentu, chłopacy pytali się co się stało Harremu. Ale nic się nie dowiedzieli. Poszłam do swojego pokoju. Postanowiłam wziąć relaksacyjną kąpiel. Weszłam do łazienki i nalałam wody do wanny.Gruba warstwa piany unosiła się na powierzchni. Zdjęłam ubrania i weszłam do ciepłej wody, uprzednio włączając muzykę. Siedziałam tak z godzinę. Wyszłam z wody. Wytarła dokładnie i ubrałam w piżamę. Natomiast włosy owinęłam ręcznikiem. Weszłam do pokoju. Dokładnie wytarłam włosy, a ręcznik rzuciłam na krzesło. Wsunęłam się pod kołdrę i włączyłam mojego laptopa. Najpierw weszłam na Facebooka, jak zwykle odkąd przyjechałam do chłopców dostaję ogromną liczbę zaproszeń. Kiedy już wszystkie zaakceptowałam, postanowiłam sprawdzić co tam u znajomych. Zaczęłam czytać co wrzucają na neta znajomi. Było kilka śmiesznych rzeczy, ale niektóre też dość dziwne. W pewnym momencie natknęłam się na coś, co dość dobrze popsuło mi humor. A mianowicie mojego adoratora, Dawida. Prawie od dwóch lat mnie męczy. Zachowuje się jak luzak, a to nie jest mój typ chłopaka. Kiedy mu o tym powiedziałam zaczął zmieniać osobowości. Napisał tak:
     ,, Bella, kotku, jak szukałaś gwiazdki to trzeba było powiedzieć "
U dołu był link do jakiejś piosenki. Odsłuchałam jej i byłam pod wielkim wrażeniem. Naprawdę nieźle. ale to nic nie zmienia. Wyłączyłam stronę i weszłam na Twittera gdzie była podobna sytuacja. Miałam pełno obserwatorów. Ciekawe co by się działo gdyby dowiedzieli się, że to ja śpiewam z Nikol. Następnie z lekką obawą weszłam jeszcze na pocztę. W duchu modliłam się żeby ten facet aby nie napisał. Niestety moje obawy potwierdziły się. Kolejna wiadomość. Otworzyłam i przeczytałam.
     ,, Jak widzę już ci nie zależy na tym zdjęciu? "
     ,,Odczep się w końcu ode mnie! "
Wyłączyłam laptopa i położyłam się na boku. Nagle usłyszałam pukanie.
     -Proszę-odwróciłam się w stronę drzwi, które uchyliły się i ujrzałam w nich głowę LOuisa.
     -Nie przeszkadzam?-spytał.
     -Nie-uśmiechnęłam się do niego-O co chodzi?
     -Chciałem ci tylko życzyć słodkich snów.
     -Dziękuję i nawzajem.
     -Dobranoc.
     -Dobranoc.
Chłopak wyszedł. Trochę dziwne, że tu przyszedł, ale nie będę wnikać w szczegóły. Idę spać. Ułożyłam się wygodnie i usnęłam.

środa, 11 grudnia 2013

Rozdział 17

          Tej nocy nie spałam za dobrze. Kilka razy w nocy budziłam się. Jak on mógł mi to zrobić i to jeszcze z nią, a wczoraj zachowywał się jakby nigdy nic. Podły typ. Ciekawe jak się czuje Louis. I co z tego, że na mnie nawrzeszczał. Na jego miejscu zrobiłabym pewnie to samo. Co ja gadam. Przecież tak zrobiłam. Przekręciłam się na bok. Jakoś nie mogłam znaleźć wygodnej pozycji. Odetchnęłam głęboko i otworzyłam oczy. Za oknem było jeszcze ciemno. Jedynym światłem w pokoju była poświata księżyca wpadająca do niego. Przekręciłam się na plecy i wsunęłam ręce pod głowę. Wpatrywałam się w sufit. Chciałabym już wrócić do domu. Do Filipa i moich przyjaciół. Ponownie poczułam jak po moich policzkach ciekną ciepłe łzy. Starłam je wierzchem dłoni. W tym momencie poczułam jak łóżko się porusza. Spojrzałam w bok na Harrego. Chłopak leżał na brzuchu z głową odwróconą w moją stronę. Rękami obejmował poduszkę. Uśmiechnęłam się. Podniosłam się do pozycji siedzącej i usiadłam na poduszce opierając się o ścianę. Lekko pogłaskałam Harrego po włosach. Muszę przyznać, że jego z zespołu lubię najbardziej. Jest wspaniałym przyjacielem. Odwróciłam się w stronę okna i usiadłam na parapecie, który był dość szeroki. Spojrzałam w niebo. Iskrzyły się na nim miliony małych punkcików. Pamiętam jak po śmierci rodziców, razem z Filipem, często w nocy patrzyliśmy w gwiazdy. Połączyłam ze sobą kciuki i palce wskazujące, następnie przyłożyłam do twarzy. Nauczył mnie tego mój brat. Podobno wtedy dusze ukochanych zmarłych wędrujące po niebie. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
     -Brakuje mi was-szepnęłam. Ponownie poczułam ciepłą ciecz na policzkach-Szkoda, że nie możecie być tu ze mną-oparłam głowę o ścianę-Żeby było tak jak dawniej. Jak razem wieczorami zapalaliśmy świece i graliśmy w gry, wygłupiając się-zamknęłam oczy-Chcę mieć znowu dziesięć lat-wytarłam łzy-Kocham was-szepnęła.
Ponownie spojrzałam w niebo. Zrobiło się strasznie gorąco. Lekko uchyliłam okno naprzeciwko mnie. Wiatr muskał moją skórę przyjemnym chłodem. Uśmiechnęłam się. Nie mogę się załamać przez takiego palanta. Co ja w ogóle robię. Jak kiedyś nieszczęśliwie zakochała się Cleo to ją wspierałam, a sama się załamuję. Ale co na to poradzić, to tak bardzo boli. Nie mogę marnować tych kilku dni nad użalaniem się nad sobą. Postanowione. Odwróciłam się lekko i chwyciłam telefon, który leżał na stoliku nocnym. Jedna nieodebrana wiadomość od Nathana. Odczytałam.
     ,, Skarbie o co ci chodzi "
     ,, Zapytaj Eleonor. To koniec. Nie odzywaj się do mnie więcej. rozumiesz? "
Wysłałam. Następnie usunęłam wszystkie wiadomości od niego, numer i zablokowałam. Nareszcie. Spojrzałam na zegarek w telefonie. 3.12. Wiedziałam, że dziś już nie usnę. Co w moim przypadku jest dziwne. Weszłam na Twittera. Dawno tu nie byłam. Zaczęłam czytać twetty na poprawienie humoru. Ludzie z mojej szkoły zawsze dodają śmieszne teksty. Po jakiś dziesięciu minutach zauważyłam wiadomość od Alex, że ona jeszcze nie śpi o tej porze. Zresztą ja też. Napisała.
     ,, Bella. Czemu nic nie piszesz, nie dzwonisz? Czyżbyś zapomniała o swojej ukochanej przyjaciółce z piaskownicy? "
Uśmiechnęłam się czytając to. Wyłączyłam Twittera i wybrałam numer do Alex. Na prawdę dawno z nią nie rozmawiałam. Nacisnęłam zieloną słuchawkę. Odebrała już po pierwszym sygnale.
     -O matko Bella! To ty nie śpisz?-zaśmiała się.
     -Nie. A dlaczego miałabym spać?
     -No bo ciebie to normalnie dźwigiem trzeba z łóżka wyciągać-zaśmiała się ponownie.
     -Bardzo śmieszne. Po prostu mój organizm potrzebuje o wiele więcej snu.
     -I jedzenia też. Brakował mi cię.
     -Mi ciebie też.
     -A teraz do rzeczy. Co się stało?-spytała smutnym głosem.
     -Nic-odpowiedziałam smutno.
     -Nie kłam-ostrzegła-Znam cię za dobrze żeby się na to nabrać.
     -Nie chcę o tym rozmawiać-szepnęłam.
     -OK. To w takim razie-niemal piszczała-Opowiadaj jak tam się mieszka z One Direction. Poznałaś Louisa? Jaki on jest? O co ja pytam? To normalne, że jest boski-czyżbym zapomniała wspomnieć, że Alex go ubóstwia, jeśli tak to mówię o tym teraz. Uśmiechnęłam się.
     -No nie taki boski.
     -O czym ty mówisz? Oszukujesz mnie.
     -Ja? Skąd bym śmiała-zachichotałam.
     -Wiedziałam. Oj powiedz. Jaki on jest?
     -Niemiłosiernie uparty i wsuwa marchewki. Wiedziałaś?
     -Oczywiście. Przecież ci mówiłam.
     -Serio?-spytałam zdziwiona.
     -Dlaczego ty nigdy mnie nie słuchasz.
     -Jak cały czas gneędzisz o tym samym. To czego się spodziewasz?
     -No wiesz co?-oburzyła się.
     -Nie. Oświeć mnie.
     -Spadaj-fuknęła-Dobra to ty mi powiedz, którego najbardziej lubisz.
     -Z One Direction?-spytałam sarkastycznie.
     -Nie, nie z One Direction, pewnie że z One Direction!
     -To Harrego.
     -Wiedziałam!-krzyknęła.
     -Skąd?-spytałam zdziwiona.
     -No z tego wywiadu. Jak się całowaliście.
     -Wcale się nie całowaliśmy!
     -Taa. Bo ci uwierzę. Zresztą, kto by nie uległ czarowi jego loków?-westchnęła.
     -Wcale nie są takie czarujące.
     -A skąd ty to wiesz?
     -Bo jakoś parzyłam na nie już tyle razy i jeszcze mnie nie zaczarowały.
     -Oj. Wiesz o co mi chodzi.
     -A jak nie?
     -To się nie dowiesz.
     -Dobra wiem, wiem.
     -Musi ci się tam z chłopakami mieszkać jak w raju?-westchnęła-Też tak chcę.
     -Nie chciałabyś. Wiesz jak oni rano wcześnie budzą?
     -Chcę-jęknęła.
     -A jak tam u ciebie?-spytałam.
     -Nudy bez ciebie. Tak to zawsze się coś działo a teraz. Nic, nic i jeszcze raz nic.
     -A w szkole?
     -Kamila chodzi z takim rudym kulfonem Kacprem. Jak to słodko wygląda jak się przytulają. Aww...
     -To naprawdę musi nieźle wyglądać.
     -A żebyś wiedziała.
     -Chciałabym być już w domu.
     -Nie żartuj sobie.
     -Nie żartuję.
     -Serio jest z nimi, aż tak źle. Przecież mówiłaś, że Harry jest fajny.
     -Bo jest, ale dzisiaj nie było za miło.
     -To dlatego jesteś smutna?-spytała czule.
     -Yhym-lekko kiwnęłam głową.
     -Nie martw się wszystko będzie OK.
     -Mam nadzieję-westchnęłam-A tak z ciekawości. To dlaczego ty też jeszcze nie śpisz?
     -A tak jakoś? Nie mogłam usnąć?
     -OK. Kończę pa-pożegnałam się.
     -Dobranoc kotku .
     -Ja ci dam kotka-warknęłam.
     -OK, OK. Dobranoc baby.
     -Alex! Nie jestem już dzieckiem.
     -Dobranoc-rozłączyła się. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
     -Z kim rozmawiałaś?-usłyszałam cichy głos Harrego.
     -Hej-uśmiechnęłam się do niego-Z przyjaciółką. A co?
     -Nic-mruknął-A o czym?
     -A coś ty taki ciekawy? Książkę piszesz?
     -O tobie? Zawsze. To o czym?
     -O niczym.
     -Weź mi powiedz-nalegał.
     -Mogłeś się uczyć polskiego.
     -Jesteś podła.
     -Dla ciebie. Zawsze-wyszczerzyłam się.
     -Nie lubię cię-fuknął zakładając ręce na klatkę piersiową.
     -To w takim razie wracam do domu.
     -Nie!-krzyknął od razu.
     -Dlaczego? Przecież mnie nie lubisz?
     -Lubię.
     -A jak bardzo?-spytałam poruszając brwiami.
     -Bardzo-rozłożył ręce.
     -To dobrze-uśmiechnęłam się do niego.
Na dworze powoli zaczęło wschodzić słońce. Spojrzałam w okno.
     -O czym myślisz?-Harry oparł się łokciami o parapet i wyjrzał przez okno.
     -Pięknie to wygląda.
     -Taa-przytaknął.
     -A ty-spojrzałam na niego.
     -Tajemnica-uśmiechnął się chytrze.
     -I to ja niby jestem wredna.
     -Dziękuję-powiedział niespodziewanie.
     -Za co?-spytałam zdziwiona.
     -Przecież rozwaliłem twój związek-powiedział cicho.
     -To ja powinnam ci dziękować. Gdyby nie ty to nadal żyłabym w kłamstwie. A tak właściwie to jak się o tym dowiedziałeś?
     -Słyszałem jak rozmawiali dzisiaj przez telefon...-zawahał się na chwilę-I przepraszam też... za ten pocałunek.
     -Nie szkodzi-uśmiechnęłam się do niego.
     -Musiałem coś zrobić, żeby się nie kapnęła. Rozumiesz?
     -Spokojnie. Już ci mówiłam. Nic się nie stało. Zresztą wątpię by można było nazwać to pocałunkiem. Bardziej taki przyjacielski całus.OK.
     -OK-uśmiechnął się lekko-To co idziemy dalej spać?
     -Ja to już dziś chyba nie usnę, ale ty się nie krępuj.
     -A kto mi dotrzyma towarzystwa?-zrobił smutną minkę.
     -Oj Harry. Chodź-zeszłam z parapetu i wsunęłam się pod kołdrę.
Chłopak przytulił się do mnie i zamknął oczy. Czułam jego spokojny oddech na szyi. Po kilku minutach chyba już usnął, bo zaczął cichutko pochrapywać. Leżałam tak rozmyślając o różnych rzeczach. Słońce świeciło już wysoko na niebie. Może powinnam iść z Niallem na te łyżwy. Będziemy się świetnie bawić. Przynajmniej mam taką nadzieję. Leżałam tak jeszcze jakieś dwie godziny. Harry wiercił się niemiłosiernie. Co chwilę zmieniał pozycję. W pewnym momencie usłyszałam huk. Odwróciłam się gwałtownie w stronę chłopaka, ale jego nie było.
     -Ała. Mój kuper-jęknął z bólu. Zaśmiałam się lekko i przeszłam na jego stronę łóżka, następnie wyjrzałam za nie. Brunet leżał na podłodze i masował swoje pośladki. Zaczęłam się głośniej śmiać-Co w tym śmiesznego?-spytał z oburzeniem, ale było widać, że się cieszy.
     -Wszystko-wyciągnęłam rękę w jego stronę.
     -Ciekawe, czy ty tak samo byś się czuła na moim miejscu-uścisnął ją i wskoczył na łóżko, chowając się pod kołdrą-Ale cieplutko-mruknął.
     -Harry...?-spytałam. Spojrzał na mnie.
     -Co?
     -Czy pójdziesz dziś ze mną i Niallem, jak będzie jeszcze chciał, na lodowisko?-spytałam niepewnie. Byłam pewna, że się nie zgodzi po tym co powiedział w naszej ostatniej rozmowie.
     -Pewnie-uśmiechnął się. Zrobiłam zdziwioną minę, ale szybko się uśmiechnęłam.
     -Super. To idziemy?
     -Co? Ale teraz?
     -A kiedy?
     -No... Póżniej.
     -Oj. Proszę-złożyłam ręce przed sobą.
     -OK. Daj mi się chociaż przebrać.
     -Dobra, ruchy, ruchy.
Wyciągnęłam go z łóżka i wypchnęłam z mojego pokoju do jego. Następnie weszłam do pokoju obok.
     -Niall?-spytałam-Jesteś tu?-blondyna nie było-Pewnie jest w kuchni-wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni.
Otworzyłam drzwi. Chłopak siedział przy stole i zajadał płatki.
     -Hej-przywitałam się.
     -Cześć-powiedział niepewnie.
     -Idziemy na to lodowisko?-spytałam.
     -Naprawdę?!-krzyknął. Podbiegł do mnie i przytulił.
     -Kiedy?
     -Zaraz. Ubieraj się-chłopak szybko wybiegł z kuchni-Dokończę twoje płatki!-krzyknęłam za nim.
     -Spoko!-odkrzyknął.
Usiadłam przy stole i wzięłam się za jedzenie. Po kilku minutach w kuchni wstawili się obaj chłopcy.
     -Dobra to teraz poczekajcie na mnie-uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju.
Wzięłam z garderoby różową bluzkę z długim rękawem i ciemne dżinsy, do bluzki wzięłam jeszcze dżinsowe bolerko i różowe baleriny. Żeby nie zamarznąć na lodowisku wzięłam szary płaszcz z rękawami do łokci. Różowy szalik i czapkę. Wpakowałam to do torby i postawiłam w rogu pokoju. Wzięłam przygotowane ciuchy i weszłam do łazienki. Umyłam twarz i ręce, następnie założyłam przygotowane ciuchy. Włosy rozczesałam i związałam w kucyka. Weszłam do pokoju, wzięłam torbę i wyszłam na korytarz. Chłopcy zniecierpliwieni stali pod drzwiami.
     -Wyglądasz jak cukiereczek-uśmiechnął się Harry.
     -Nareszcie!-krzyknął uradowany Niall i wyszliśmy z hotelu. Taksówką podjechaliśmy pod lodowisko. Byliśmy tam o dziewiątej. Weszliśmy do środka. Niall wypożyczył łyżwy. Specjalnie dla mnie różowe, za co dostał kuksańca w bok. Ubraliśmy się w naszykowane ciuchy i weszliśmy na lodowisko. Niall od razu wjechał na lód. Harry niepewnie za nim, ale po kilku metrach zachwiał się i omal nie upadł. Stanął w miejscu. Natomiast ja, szurając łyżwami po lodzie, jakoś dokuśtykałam do niego.
     -Z drogi!-usłyszałam wrzask Nialla.
Spojrzałam przed siebie. Blondyn jechał prosto na nas. Już miałam odjechać na bok, kiedy upadłam na lód, potrącając przy tym bruneta, a Niall wjechał na nas. Zaczęliśmy się głośno śmiać. Muszę przyznać, że jest o wiele lepiej niż z Nathanem. Bawiliśmy się wyśmienicie. Po jakiś dwóch godzinach w końcu nauczyłam się jeździć, pod czujnym okiem mistrza Horana. Natomiast Harry wciąż zaliczał gleby. Postanowiłam mu trochę pomóc. Podjechałam do niego i pomogłam wstać. Brunet złapał mnie w talii, a ja jego i zaczęliśmy jechać do parku. Nagle Harry potknął się o swoje nogi i upadł,pociągając mnie za sobą. Po kilkudziesięciu nieudanych próbach, w końcu się udało. Jeździliśmy prawie do dwunastej. Było wyśmienicie. Nigdy nie zapomnę tego dnia, zresztą tak samo jak wielu innych dni spędzonych z chłopakami. Zeszliśmy z lodowiska. Oddaliśmy łyżwy. Zdjęliśmy kurtki i opuściliśmy budynek. Do spotkania z Nikol miałam jeszcze godzinę, ale postanowiłam iść już do parku. chłopaki nalegali, że pójdą ze mną, ale jakoś udał mi się ich namówić na powrót do hotelu. Pożegnaliśmy się. Do parku miałam jakieś dwa kilometry, więc ruszyłam spacerkiem. Na miejsce dotarłam po dwudziestu minutach. usiadłam na ławce i czekałam na blondynkę, która pojawiła się za piętnaście trzynasta.
     -Hej-uśmiechnęła się do mnie-Długo czekasz?-usiadła na ławce obok mnie i odstawiła gitarę.
     -Nie. Dopiero przyszłam. Cześć.
     -Tak mi przykro-zaczęła od razu, spoglądając na mnie smutno.
     -Ale o co chodzi?-spytałam lekko zdziwiona.
     -No o Nathana. A to dupek. I ta Eleonor. Jak oni mogli?
     -Nic się nie stało. Spokojnie-uspokoiłam ją.
     -Ale... On cię zdradził. i ty tak spokojnie to przyjmujesz?
     -Nie było łatwo, ale trzeba pogodzić się z losem-westchnęłam.
     -Nadal nie rozumiem. Ja to bym beczała z kilka dni.
     -Miałam dobrego pocieszyciela-uśmiechnęłam się.
     -Domyślam się kogo-pokiwała głową.
     -Kogo?-spytałam z ciekawością.
     -To ja powinnam się o to pytać.
     -Ale mówiłaś, że wiesz.
     -No oczywiście Harry.
     -Brawo!-zaklaskałam-Apropo Harrego to powiedz mi w końcu co wy ostatnio robiliście, bo on też nie chce mi nić powiedzieć?-spytałam.
     -Miał do mnie pewną sprawę-powiedziała tajemniczo.
     -Jaką?
     -Pewną.
     -Oj, no powiedz. Co wy zmówiliście się, żeby mnie wykończyć tą tajemnicą?
     -Obiecałam mu.
     -Powiedz. Ja też obiecuję, że nikomu nie powiem.
     -Nie-e.
     -Proszę.
     -Nie. Może sam ci kiedyś powie.
     -Ale kiedy to będzie? Nie wytrzymam.
     -Dobra koniec-klasnęła w dłonie-Idziemy grać.
Założyłam perukę i ruszyłyśmy do altanki. Muzyka od razu poprawiła mi humor. Bawiliśmy się super. Między piosenkami trochę pożartowałyśmy, powygłupiałyśmy się i takie tam. Kilka minut po szesnastej postanowiłyśmy kończyć. Jak już się zbierałyśmy podeszła do nas grupka dziewcząt, prosząc o autografy. Po raz pierwszy w życiu rozdawałam autografy. Zrobiłyśmy sobie po kilka zdjęć i pożegnałyśmy się. Ten dzień był jak do tej pory naprawdę cudowny. Razem z Nikol poszłyśmy do kafejki. Zamówiłyśmy po kawie i czymś do jedzenia. Byłam strasznie głodna. Zresztą nic nowego. Około siedemnastej rozstałyśmy się i każda ruszyła w swoją stronę. Po półgodzinnym marszu byłam już pod hotelem. Wjechałam na szesnaste piętro i weszłam do naszego apartamentu.
     -Wróciłam!-krzyknęłam radośniej, ale nikt mi nie odpowiedział. Rozejrzałam się po salonie. Na kanapie siedział tylko zamyślony Louis-Gdzie wszyscy?-spytałam podchodząc do niego.
     -Wyszli-powiedział ściszonym głosem, było w nim słychać smutek i żal. Jak ona mogła mu to, i mi, zrobić. Przecież byli z Louisem tak długo.
     -Aha. To ja idę...-nie dokończyłam.
     -Bella?-spytał.
     -Tak?-spojrzałam na niego.
     -Przepraszam-szepnął-za to, że wtedy na ciebie nawrzeszczałem-dokończył.
     -Nie szkodzi-uśmiechnęłam się do niego. Chłopak był coraz bardziej smutny. Usiadłam obok niego i go przytuliłam.
     -Wszystko będzie dobrze Lou-szatyn na początku chyba był trochę zdezorientowany, ale po chwili odwzajemnił uścisk.
     -Dziękuję-szepnął.
     -Do usług-uśmiechnęłam się.
     -Jeszcze raz przepraszam.
     -Louis bo ci nie wybaczę-ostrzegłam.
     -Przepraszam, że przepraszam-uśmiechnął się.
     -Louis!-krzyknęłam.
     -OK. Już nie będę.
     -O wiele lepiej. Przyjaciele-wyciągnęłam dłoń w jego kierunku, ten tylko uśmiechnął się szerzej i ją uścisnął.
     -Przyjaciele. To buziaczek-uśmiechnął się łobuzersko.
     -I bez tych twoich wygłupów-ostrzegłam.
     -Dobra to koniec moich wygłupów przypieczętujmy buziaczkiem.
     -Ja ci zaraz dam buziaka-powiedziałam z sarkazmem.
     -Czekam-uśmiechnął się jeszcze szerzej.
     -Louis-ostrzegłam-Bo się na ciebie obrażę.
     -Dobra już nie będę. To co robimy?
     -Nie wiem. Wymyśl coś.
     -To gramy w butelkę.
     -W butelkę? We dwoje? Nie!
     -W ósemkę. Tak!
     -W ósemkę?-spytałam.
     -Chłopaki i dziewczęta możecie już wyjść!-krzyknął, a z pokoju Liama wyszła reszta chłopaków, Daniell i Perrie.
     -Ty..-warknęła na niego-oszukałeś mnie! Jak mogłeś?!
     -Powiedziałem tylko, że wyszli. Nie powiedziałem gdzie.
     -Jesteż podły Louis.
     -To co? Gramy?-spytał Zayn.
     -Nie-odpowiedziałam.
     -Dlaczego?-spytał Harry.
     -Nie chcę w to grać.
     -Będzie świetna zabawa-powiedziała Perrie.
     -Zagraj Bella-zaczął zachęcać Niall.
     -No dobra, ale pod warunkiem, że będę mogła zadzwonić po Nikol.
Reszta też się zgodziła, więc zadzwoniłam po nią. Zgodziła się przyjść. Była po piętnastu minutach. Przywitała się z resztą i zaczęliśmy grać.
     -Ale gramy na pocałunki-powiedział Harry, za co zmroziłam go wzrokiem.
     -Czemu na pocałunki?-spytałam.
     -A czemu nie?-uśmiechnął się.
     -Świetny pomysł!-krzyknął Louis. Jeszcze tego brakowało.
     -Ale ten kto jest w związku całuje tylko swoje partnerki-powiedział Zayn.
     -I na odwrót. Nie całujemy tych co są w związkach. Chyba że w policzek-dodał Liam.
     -Ja nikogo nie zamierzam całować?
     -Bella nie wybrzydzaj, to tylko będzie mały całus-powiedział Niall.
     -No i co z tego.
     -Zgódź się Bella-powiedział do mnie Niall.
     -No dobra, ale ja tylko w policzek i mnie też-westchnęłam.
     -Może być i to-uśmiechnęli się.
     -To zaczynamy-powiedział Louis.
Usiadłam na podłodze. Obok mnie Perrie, dalej Zayn, Niall, Liam, Daniell, Nikol, Harry i kółeczko zamykał Louis siadając koło mnie z butelką. Zakręcił pierwszy i wypadło na Nialla.
     -Wyzwanie-odpowiedział szybko.
     -Zrób mi kanapkę, bo jestem strasznie głodny-pomasował się po brzuchu.
     -Ej! To nie fair! Nie może być takich wyzwań-oburzył się blondyn.
     -Dlaczego nie? Ja mogę wymyślić co chcę-uśmiechnął się.
Niall niechętnie wstał i poszedł do kuchni i po chwili wrócił. W ręce trzymał kromkę chleba z plastrem szynki na wierzchu.
     -Co taka skąpa?-spytał szatyn.
     -Nie powiedziałeś jaka ma byś-blondyn wziął od niego butelkę i zakręcił. Wypadło na Harrego. Niall uśmiechnął się chytrze.
     -Wyzwanie-powiedział Harry.
     -Rozbierz się-spojrzałam na niego ze strachem. Zresztą tak samo jak reszta dziewczyn.
     -Niall-upomniałam go.
     -No co?-spytał zdziwiony.
     -Wymyśl coś normalniejszego.
     -Nie-uśmiechnął się szerzej-Rozbieraj się Harry.
     -Skoro trzeba-powiedział i zaczął rozpinać koszulę.
Dziewczyny albo zakryły sobie oczy, albo się odwróciły. Harry zdjął koszulę i położył na kanapie. Uśmiechnął się. Nagle poczułam czyjeś ręce na twarzy. Zasłaniały mi oczy. Dotknęłam je swoimi dłońmi.
     -Nie parz, bo będziesz miała traumę do końca życia-usłyszałam głos Louisa koło ucha
Natychmiast spłonęłam rumieńcem. Szybko odwróciłam się i zakryłam sobie oczy dłońmi. Wszyscy zaczęli się śmiać. Wiedziałam, że to głupia zabawa.
     -Już-usłyszałam głos Harrego.
Odetchnęłam z ulgą, z myślą, że już skończył. Chciałam się nareszcie odwrócić. Ale coś mi nie pozwalało. A co jeśli on powiedział, że już się rozebrał, a nie ubrał. Coś za szybko mu z tym zeszło.
     -Ubrałeś się już?-spytałam.
     -Nie-odpowiedział.
     -To na co czekasz?
     -Już się ubieram-słyszałam szelest ciuchów-Już, gotowe-powiedział.
Powoli odwróciłam się równo z pozostałymi dziewczynami.
     -Nie zapomniałeś o czymś?-spytałam. Chłopak siedział bez koszuli.
     -Tak jest lepie-uśmiechnął się.
Wziął butelkę i zakręcił, na nieszczęście wypadło na mnie. Westchnęłam.
     -Pytanie-powiedziałam.
     -Dobra. to który mój tatuaż podoba ci się najbardziej?
Spojrzałam na niego i oglądałam tatuaże. Od razu wybrałam.
     -Motylek-odpowiedziałam.
     -Dlaczego?-spytał.
     -Bo ja też mam motylka, tylko że o wiele mniejszego i zielonego.
     -Super. Pokaż-powiedział.
     -Nie.
     -Dlaczego?
     -Będziesz miał wyzwanie to może ci pokażę.
     -Jesteś podła-skrzyżował ręce.
     -Wiem-wśmiechnęłam się.
Zakręciłam i wypadło na Zayna.
     -Wyzwanie.
     -Czemu wy zawsze bierzecie wyzwania-westchnęłam. Brunet wzruszył ramionami i czekał co powiem-Eee... otwórz okno i wykrzycz trzy razy imię Perrie-powiedziałam np chwili namysłu. Chłopak podszedł do okna i wykonał moje polecenie. Wrócił do nas.
     -Gotowe-wziął butelkę i zakręcił. Wypadło na Nikol.
     -Pytanie-powiedziała szybko.
     -Którą naszą piosenkę lubisz najbardziej?
     -Save you tonight-powiedziała i wzięła butelkę. Moja piosenka. Przeleciało mi przez głowę. Blondynka zakręciła i wypadło na mnie. Znowu.
     -Wyzwanie-powiedziałam.
     -Pocałuj osobę, którą najbardziej lubisz w tym pokoju-uśmiechnęła się. Spojrzałam na nią ze złością i kogo tu pocałować. Wie-em! Przyłożyłam dłoń do ust i pocałowałam ją. Uśmiechnęłam się.
     -Ej. To nie fair-oburzyła się blondynka.
     -No co? Powiedziałaś w tym pokoju.
     -Dobra zmieniam pytanie.
     -Nie można tak!
     -Każdy może raz zmienić pytanie-reszta przytaknęła jej.
     -Dobra, dobra.
     -To pocałuj każdego w tym pokoju.
     -Co?
     -No dawja-uśmiechnęła się.
     -Ty wiedźmo-warknęłam.
     -Zaczynamy ode mnie!-krzyknął Louis.
     -Dlaczego?-spytałam.
     -A tak se-westchnęłam i pocałowałam go w policzek. Ten uśmiechnął się. Następnie Perrie, Zayn. Niall tak się wiercił, że musiałam najpierw złapać go za głowę. Później Liam i Daniell. W końcu z obrażoną miną Nikol.
     -I ostatni-westchnęłam i nachyliłam się nad Harrym. Nagle Nikol niemiłosiernie głośno krzyknęła mi do ucha i szybko wstała podpierając się o mnie. Przez co przewróciłam się na chłopaka, który upadł na ziemię. Blondynka wlazła na nas drąc się.
     -Pająk.
     -Gdzie?-spytał Niall.
     -Tam-pokazała palcem.
Blondyn poszedł w to miejsce, ale niczego nie znalazł. W tym czasie ja zmagałam się z niemiłosiernym bólem pleców. Lekko podniosłam głowę i spojrzałam na twarz Harrego, która była o wiele za blisko. Uśmiechnął się lekko. Spojrzałam w jego oczy. Miały taki ładny zielony odcień. Mój ulubiony kolor. Patrzyliśmy na siebie tak przez chwilę. Potrząsnęłam głową. Pocałowałam go w policzek. Podparłam się rękami obok jego głowy i wstałam zrzucając Nikol z pleców.
     -Gotowe-powiedziałam i wróciłam na swoje miejsce.
Graliśmy jeszcze z godzinę. Na szczęście mnie już nikt nie wylosował. Skończyliśmy około dwudziestej drugiej. Nikol postanowiła zostać na noc. Włączyliśmy jeszcze film. Zayn i Liam z dziewczynami rozsiedli się na fotelach. Nikol pociągnęła mnie na jedną z kanap. Kiedy usiadłam zawołała jeszcze Harrego. Rozsiedli się tak, że ja musiałam siedzieć w środku. Jak ja tego nie lubię. Natomiast Niall i Louis usiedli na drugiej wolnej kanapie. Film trwał już dobrą godzinę, kiedy znużył mnie sen. Oparłam się o oparcie kanapy i usnęłam.
          Kiedy przebudziłam się poczułam czyjś dotyk na głowie. Ktoś bawił się moimi włosami. Nie opierałam się o kanapę lecz leżałam wzdłuż. Głowę miałam na czyiś kolanach, a pod nią moje dłonie. Było słychać telewizor.
     -Na pewno wszystko się ułoży Harry-usłyszałam głos Nikol.
     -Mam nadzieję-szepnął smutno tuż nad moją głową, a następnie lekko pocałował we włosy. Usłyszałam słodkie westchnienie-Dziękuję, że mi pomagasz-zwrócił się do blondynki.
     -Do usług-uśmiechnęła się.
Lekko przekręciłam się na drugi bok, nadal nie otwierając oczu. W stronę Harrego. Chłopak lekko przejechał kciukiem po moim policzku.
     -Aww. To takie słodkie-mruknęła Nikol.
     -Cii. Bo ją obudzisz.
Uśmiechnęłam się lekko.
     -Ciekawe o czym śni?
     -Jak to o kim? Oczywiście, że o mnie-powiedziała dumnie blondynka.
Uśmiechnęłam się szerzej
     -Skąd ty to możesz wiedzieć?-spytał oburzony.
     -A o kim innym mogłaby śnić?
     -Ostatnio to ja się jej śniłem-powiedział dumnie.
     -Miałeś nikomu o tym nie mówić-powiedziałam nadal nie otwierając oczu.
     -Bella-wymamrotał-To ty nie śpisz-zabrał rękę z moich włosów.Zaśmiałam się cicho i powoli otworzyłam oczy.
     -Jak widać nie.
     -A od dawna.
     -Jak zaczęliście rozmawiać o snach-trochę skłamałam. Odetchnął z ulgą-A co? O czym wcześniej rozmawialiście?-odwróciłam się na plecy.
     -O niczym-odpowiedzieli nerwowo.
     -Taa. Na pewno. Gadać mi tu.
     -Dowiesz się w swoim czasie-powiedziała Nikol-A teraz idziemy spać. Jest już późno. Prawie trzecia w nocy.
     -Nie chce mi się iść do pokoju. Nie możemy spać tu?-spytałam.
     -Pewnie, że możemy. Prawdę mówiąc to też mi się nie chce-próbowała się położyć-Bella posuń się, bo nie mam miejsca.
Leniwie wstałam z kanapy. Nikol oparła się o łokietnik i położyła nogi na moim miejscu.
     -Ej, a ja?
     -Dobranoc-powiedziała tylko i zaczęła udawać, że chrapie.
     -Ja ci dam-warknęłam.
     -Siadaj-Harry poklepał się po kolanach. Szybko wykonałam jego polecenie.
     -Wybawca-powiedziałam i ułożyłam głowę na jego obojczyku-Możesz robić tak jak wcześniej?-spytałam.
     -Ale jak?-spytał trochę zdezorientowany.
Chwyciłam jego dłoń i ułożyłam na mojej głowie. Od razu zaczął bawić się włosami.
     -Dobranoc-mruknęłam.
     -Dobranoc-odpowiedział.
Po kilku minutach odpłynęłam w krainę Morfeusza.

~~~**~~~

Dość długi wyszedł mi ten rozdział mam nadzieję, że wam się spodoba:)
Kiedy byłam w połowi pisania nagle zgasło światło i wyłączył się komputer. Pisałam już od kilku godzin, chyba dwie, bałam się, że wszystko co napisałam usunęłoby się, ale na szczęście nie. Uf...
Dziękuję za wszystkie komentarze i życzę wam miłego dnia.

środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 16

     -Bella!-do moich uszu dobiegł niemiłosiernie głośny krzyk-Wstawaj!-ponownie w mojej głowie pojawił się obraz Harrego. Muszę dokupić kluczyk do tych przeklętych drzwi. Miałam taki sam sen jak wczoraj. Co dziwne został przerwany w tym samym momencie i to przez tą samą osobę. Otworzyłam lekko oczy.
     -Harry ja cię kiedyś normalnie i legalnie zabiję, i to dostanę jeszcze pozwolenie z sądu. Zobaczysz.
     -Nie narzekaj tylko wstawaj.
     -Po co?-spytałam sennie.
     -Pojawiły się już te zdjęcia ze mną i Nikol w internecie.
     -Naprawdę?-spytałam i szybko się podniosłam.
     -Zobacz-brunet podał mi laptopa i to na dodatek mojego.
     -Czemu znowu bez pytania ruszasz mój laptop.
     -Nie gadaj tylko czytaj.
Zaczęłam czytać co tam napisali i oglądać zdjęcia mojej roboty. Nieźle. Mam nadzieję, że ten ktoś się w końcu odczepi. Kiedy skończyłam czytać weszłam na pocztę i się przeraziłam. Następna wiadomość od tego palanta. Otworzyłam i przeczytałam.
     ,, Świetnie. Czekam na następny. "
     -Co za drań-usłyszałam za sobą Harrego.
     -Co ja mam mu jeszcze dać? Niech się w końcu odczepi-westchnęłam.
     -Może powinniśmy to zgłosić na policję?
     -Nie Harry! Nie chcę afery z tym zdjęciem.
     -OK. To twój wybór.
     -Która godzina?-spytałam podnosząc się z łóżka.
     -Jakoś przed dwunastą.
     -Już!-krzyknęłam-Ale ten czas zasuwa.
     -No-przytaknął Harry.
     -Dobra idę się ubrać-spojrzałam na chłopaka, a ten nadal siedział na łóżku.
     -No co?-spytał po chwili.
     -Czy mógłbyś wyjść?-spytałam grzecznie.
     -A jak nie to co?-natomiast on spytał zadziornie.
     -Sio!-krzyknęłam.
     -Dobra, dobra już mnie nie ma-wyszedł z pokoju.
Podeszłam do garderoby i wyciągnęłam krótki dżinsowe spodenki i fioletowy T-shirt z napisem ,, A LOVE YOU " i ustami. Weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, bez mycia włosów i ubrałam się w naszykowane ciuchy. Fioletowe baleriny. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Wzięłam moją torbę i wyszłam z pokoju.
     -Gdzie idziesz?-usłyszałam głos Liama.
     -Yyy... spotkać się z Nathanem.
     -Znowu z nim-jęknął Louis.
     -A co ci do tego!-krzyknęłam i weszłam do kuchni. Wzięłam dwa banany i skierowałam się do wyjścia, boierając jednego.
     -Bella! Mieliśmy iść na lodowisko!-zaczął z wyrzutem Niall.
     -Jutro Niall. Może.
     -OK-odkrzyknął uradowany blondyn.
Wyszłam z hotelu i spacerkiem skierowałam się do parku. Dochodziła trzynasta. Mam nadzieję, że zdążę. Może Nikol się nie kapnie. Żeby zapomniała zegarka. Chłopaki myślą, że jestem z Nathanem. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Jakoś piętnaście po trzynastej byłam na miejscu. Jeszcze przed parkiem założyłam perukę i okulary. Blondynka zaczęła już koncert beze mnie. Co za kultura. Przecież spóźniłam się zaledwie piętnaście minut. Dołączyłam do niej. Kolejne trzy godziny minęły w miłej atmosferze. Kiedy skończyłyśmy usiadłyśmy na ławce.
     -Jak tam było wczoraj z Harrym?-spytałam.
     -Spoko-odpowiedziała spokojnie.
     -Tylko tyle?-spytałam.
     -A co jeszcze?
     -O czym rozmawialiście? Gdzie byliście? Co robiliście?
     -Nie za dużo tych pytań? Byliśmy w kawiarni, a rozmawialiśmy o różnych sprawach.
     -Jakich?-dopytywałam.
     -Harry poprosił mnie o pomoc.
     -Ciebie?-spytałam z wyrzutem-Czemu nie mnie. Przecież bym mu pomogła.
     -W tym o co mnie poprosił, to na pewno nie.
     -A w czym?
     -Nie powiem ci-uśmiechnęła się.
     -Czemu?-jęknęłam.
     -Bo mnie o to poprosił.
     -Oj, no weź.
     -Nie.
     -Ale jesteś-skrzyżowałam ręce na piersiach.
     -Też cię kocham.
Rozmawiałyśmy jeszcze z godzinę i wróciłyśmy do siebie. Do hotelu weszłam o siedemnastej czterdzieści. Skierowałam się do naszego apartamentu. W salonie nikogo nie było.
     -Halo!-krzyknęłam.
     -U Liama!-usłyszałam głos Zayna.
Ruszyłam w stronę jego pokoju. Weszłam do środka. Chłopaki siedzieli naokoło telewizora i grali w fifę, natomiast Eleonor siedział na fotelu w rogu pokoju i malowała paznokcie.
     -Grasz z nami?-spytał Niall.
     -Pewnie-odpowiedziałam i dosiadłam się do nich.
Graliśmy już godzinę, kiedy nagle ktoś wyszedł z pokoju. Spojrzałam w tamtą stronę. Następnie rozejrzałam się dookoła. Nie było Harrego.
     -Gdzie poszedł Harry?-spytałam.
     -Jeść-odpowiedział Louis.
     -Ja też chcę-wstałam i pobiegłam w stronę wyjścia.
Otworzyłam drzwi i wyszłam na korytarz zamykając je. Wtedy ujrzałam Harrego, jak stał przy regaliku za kanapą i grzebał w torebce Eleonor.
     -Co ty robisz?-spytałam podchodząc do niego.
     -Szukam telefonu Eleonor.
     -Po co ci?
     -Jest-powiedział wyjmując przedmiot z torebki. Zaczął coś przeglądać. Miał smutną minę-Wybacz mi to-powiedział-Zobacz-już miał mi podać telefon, kiedy na wyświetlaczu pojawił się napis ,, Lou ", a potem zaczął wibrować. Usłyszałam jak drzwi za mną się otwierają. Harry szybko złapał moje nadgarstki i położył je sobie na ramionach, następnie jedną dłonią, w której miał telefon złapał mnie w tali, a drugą dotknął mojego policzka i przysunął swoją twarz do mojej dotykając swoimi ustami moich. Nie można nazwać tego pocałunkiem, ponieważ chłopak nie poczynił nic więcej w tym kierunku. Bardziej pasował by do tego dotyk.
     -Oj, przepraszam. Już wam nie przeszkadzam-usłyszałam głos Eleonor i zamykające.
     -To też mi wybacz-powiedział i wręczył mi telefon.
Przeczytałam to co było tam napisane, ale niewiele zrozumiałam, ponieważ więcej myślałam o tym co wydarzyło się przed chwilą. Dopiero po chwili dotarł do mnie sens słów.
     ,, Ta noc była niesamowita Nathan. Czekam na kolejną. Spokojnie ta suka Bella niczego się nie domyśla "
     ,, Może w czwartek. Czekam o dwudziestej u mnie"
Dalej już nie mogłam czytać. Jak on mógł. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Poczułam jak ktoś mnie przytula. Wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać. Chłopak milczał. Może i lepiej. po chwili odsunęłam się od niego.
     -Wredna suka. Pożałuje tego-warknęłam i ruszyłam w stronę pokoju Liama.
     -Bella stój-Harry złapał mnie za rękę-Pójdziesz tam i co jej powiesz?
     -Wszystko. Niech w końcu Louis pozna prawdę.
     -Uspokój się.
     -Puść mnie!-krzyknęłam.
     -Nie-pociągnął mnie w stronę mojego pokoju-Najpierw ochłoniesz.
     -Puszczaj!-krzyczałam.
Harry otworzył drzwi i wprowadził do pokoju. Po chwili usłyszałam dźwięk innych otwieranych drzwi. W progu pokoju stanęła reszta domowników i Eleonor.
     -Co tu się dzieje?-spytał Liam.
     -Jak mogłaś!?-krzyknęłam gdy tylko ujrzałam dziewczynę. Chciałam do niej podejść, ale Harry mocno mnie trzymał.
     -O co ci chodzi?-spytała.
     -I ty się jeszcze pytasz! Jak mogłaś przespać się z Nathanem!?-krzyknęłam, a spojrzenia wszystkich powędrowały na brunetkę.
     -Sama powiedziałaś na imprezie, że nie masz nic przeciwko.
     -Wcale tak nie mówiłam.!
     -Miałaś powiedzieć Louisowi!
     -Zamknij się! Jesteś okropna.
     -Eleonor? Czy ty się z nim przespałaś?-spytał zdezorientowany Louis.
     -Kochanie...-powiedziała łagodnie.
     -Nie kłam. Widziałam twoje SMS-y!
     -Jak śmiałaś ruszać mój telefon!? gdybyś wtedy się z nim nie umówiła nic by się nie stało.
     -Już wtedy umówiłaś się z tym głupkiem w klubie!-Louis zaczął krzyczeć na mnie.
     -A co ci do tego!?-Liam próbował nas uspokoić, ale mu nie wychodziło.
     -To wszystko przez ciebie! Wszystko było dobrze do puki się tu nie pojawiłaś!
     -Uspokój się Louis!-upomniał go Harry.
     -I ty jej jeszcze bronisz?! Jesteś żałosny Harry! Nie widzisz co ona robi!? Chce rozbić zespół!
     -Zamknij się Louis!-brunet podszedł do nich.
     -Suka poleci ze wszystkimi do łóżka!-w tym momencie Harry walnął go pięścią w twarz. Louis odskoczył lekko do tyłu. Brunet chciał jeszcze do niego podejść, ale złapał go Liam.
     -Wynoście się z tond!-krzyknął-Wszyscy!-uwolnił się z uścisku Liama i zamknął za nimi drzwi.
Natomiast ja stałam w tym czasie i wpatrywałam się w tą sytuacją pustym wzrokiem. Harry szybko podbiegł do mnie i mocno przytulił. Lekko wtuliłam się w niego i zaczęłam cicho płakać. Chłopak gładził mi włosy i szeptał coś na ucho, ale byłam w zbyt wielkim szoku, żeby cokolwiek zrozumieć. W końcu zaczęły boleć mnie nogi.
     -Chcesz się położyć-spytał czułym głosem. Kiwnęłam głową. Chłopak puścił mnie, podszedł do łóżka i odsunął pościel. Ponownie do mnie podszedł-Chodź-wyciągnął w moją stronę dłoń. Chwyciłam ją. Podeszliśmy do łóżka. Położyłam się wygodnie, a Harry szczelnie okrył mnie kołdrą i pocałował w czoło-Dobranoc-powiedział i ruszył w stronę drzwi.
     -Harry...-szepnęłam, kiedy naciskał już klamkę.
     -Tak?-odwrócił się w moją stronę.
     -Zostań ze mną-mruknęłam.
Chłopak bez słowa podszedł do łóżka. Przesunęłam się na bok. Brunet lekko odsunął pościel i wsunął się do środka. Przysunęłam się do niego i chwyciłam w pasie. Chyba był trochę zmieszany, ale po chwili odwzajemnił gest i oparł swój podbródek o moją głowę.
     -Dobranoc-szepnęłam.
     -Śpij dobrze, mała-ponownie pocałował mnie, ale tym razem we włosy.
Przez następne kilkadziesiąt minut nie mogłam jeszcze usnąć, ale w końcu się udała. Mam nadzieję, że jutro będzie o wiele lepsze niż dzisiaj.
           Obudziłam się w nocy. Na niebie świecił jasno księżyc. Poruszyłam się lekko i trafiłam na przeszkodę, którą okazał się chłopak. Chyba spał głęboko. Wydostałam się z jego objęć. Powoli podeszłam do szafki, wzięłam mój telefon. Włączyłam. Musiałam przymrużyć oczy, ponieważ poraziło mnie jasne światło. Wybrałam numer Nathana i napisałam mu wiadomość.
     ,, To koniec. Nie odzywaj się więcej do mnie "
Wysłałam. Odłożyłam telefon na szafkę i podeszłam do łóżka. Spojrzałam na Harrego. Poświata księżyca rozświetlała jego twarz. kiedy spał wyglądał zupełnie jak małe dziecko. Szczególnie teraz, kiedy jeszcze uśmiechał się przez sen. Ciekawe o czym śni? Pochyliłam się nad nim i pocałowałam w policzek.
     -Dziękuję, że jesteś ze mną-szepnęłam.
Położyłam się obok i wtuliłam w niego. Chłopak, chyba nieświadomie, poruszył się i przytulił mnie mocno. Mlasnął lekko ustami i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Zamknęłam oczy i usnęłam.

~~~**~~~

Kolejny rozdział.
Sprawy się trochę skomplikowały, jak widać. Nie chciało mi się już dłużej pisać o tym Nathanie, więc wymyśliłam to. 
Jak wielu z was pewnie czekacie na wątek miłosny pomiędzy głównymi bohaterami, więc już w następnych rozdziałach zacznę do tego nawiązywać. Żeby was w końcu nie zanudzić na śmierć.
Mam nadzieję, e mój blog wam się podoba.
Myślę nad zmianą wyglądu, ale jak na razie nic mi nie przychodzi do głowy.
Może sama postaram się coś narysować.
Ale nad tym to się jeszcze zastanowię.
Pozdrawiam i życzę fajnych mikołajków, raz jeszcze.
                             Hejka!