czwartek, 28 listopada 2013

Rozdział 15

          Szłam czerwonym dywanem w białej sukni, welonie i bukietem w dłoni. Obok mnie znajdował się uśmiechający się do mnie mój zmarły tata. Rozejrzałam się dookoła. Na jednej z ławek siedziały Alex i Cleo z rodzinami. Uśmiechały się przyjaźnie. Po drugiej stronie Elena, Taylor i Nikol. Na przodzie siedzieli Filip i moja mama. Było też wiele osób z mojej szkoły i rodzina. Spojrzałam przed siebie. Stało tam sześciu ubranych w garnitury chłopaków, uśmiechających się. Spojrzałam za siebie i ujrzałam uśmiechnięte twarze Perrie, Daniell, Eleonor i dwóch innych dziewcząt. Czy to jest mój ślub? Na pewno. Ponownie spojrzałam przed siebie. Przed ołtarzem stali chłopcy z One Direction i Nathan. Uśmiechnęłam się do siebie. Przez chwilę się zawahałam. Z kim ja mogę brać ślub? A jak podejdę do niewłaściwego. To głupie, oczywiście, że z Nathanem. Ale lepiej nie ryzykować. Kiedy byłam już przed chłopcami tata puścił moją dłoń. Odeszłam niepewnie na bok. W tym momencie twarze chłopców z One Direction stały się niewyraźne. Nie mogłam rozpoznać, która jest czyja. Tylko Nathan pozostał bez zmian. Perrie podeszła do jednego z nich. Pewnie do Zayna. Następna była Daniell, ona też zajęła miejsce obok jednego z nich, zapewne Liama. I Eleonor. Kiedy przechodziła obok spojrzała na mnie chytrze, i podeszła do Nathana. Nie mogłam w to uwierzyć. Do moich oczu momentalnie napłynęły łzy. Kiedy pozostałe dziewczyny podeszły do reszty. Lekko ruszyłam z miejsca i zajęłam miejsce obok ostatniego wolnego chłopaka. Chłopak pocałował mnie delikatnie i ujął moją dłoń.
     -Coś się stało?-spytał.
Jego głos wydawał się taki znajomy, a zarazem zupełnie obcy. Mówił to z czułością.
     -Nie-szepnęłam i spojrzałam na jego twarz.
Zupełnie nie wiedziałam kim jest. Miał widocznie zarysowane rysy, ale takie nieznajome.
     -Kocham cię-powiedział i złączył nasze usta.
     -Ja też cię kocham-szepnęłam gdy odsunęliśmy się od siebie.
Nagle poczułam lekkie szarpnięcie. Spojrzałam na chłopaka, stawał się jeszcze bardziej niewyraźny.
     -O kochasz mnie?-powiedział słodko-Jak słodko-jego włosy zaczęły robić się wyraźnie ciemne, a twarz zaczęła nabierać kształtów-Chociaż mnie każda kocha-powiedział bardziej męskim głosem. Uśmiechnął się szeroko pokazując swoje białe równe ząbki. Jego oczy zaczęły nabierać zielonkawego koloru, a włosy były kręcone-W końcu jak można nie kochać tych pięknych loków.
     -Harry!-krzyknęłam i otworzyłam oczy.
     -Tak kochanie-odpowiedział słodko.
     -Nie mów tak do mnie!-krzyknęłam na niego. Stał przy moim łóżku w dżinsowych spodenkach do kolan-Ubrałbyś się-powiedziałam.
     -Przecież jestem ubrany.
     -A koszulka?-spytałam wskazując na jego nago tors.
     -To miałem przyjść w samej koszulce?-spytał zadziornie.
     -Nie!-krzyknęłam-Miałeś przyjść i w koszulce, i w spodniach.
     -Dobra, dobra. Może zapamiętam. Wstawaj idziemy do tej Nikol kontynuować nasz plan.
     -Ale teraz? Jeszcze jest noc-powiedziałam chowając twarz w poduszkę.
     -Jest już jedenasta. I później niestety Louis nie może iść, bo przyjeżdża ta cała Eleonor.
     -Apropo Eleonor to śniła mi się dziś-powiedziałam ziewając.
     -I to jej mówiłaś, że ją kochasz?-spytał Harry.
     -Nigdy!-krzyknęłam.
     -To komu?-spytał zaciekawiony.
     -Nie wiem-powiedziałam zrezygnowana.
     -Jak można nie wiedzieć komu wyznaje się miłość?
     -No bo mieliście zamazane twarze, to skąd mogłam wiedzieć?
     -Mieliśmy?-spytał dziwnie-Czyli powiedziałaś to któremuś z nas, One Direction?
     -Harry!-krzyknęłam na niego.
     -No co? Sama tak powiedziałaś. Opowiedz mi ten sen.
     -Nie chce mi się.
     -Oj, no proszę.
     -Dobra, ale nie mów tego nikomu.
     -OK, OK. No dawaj-usiadł obok mnie na łóżku.
     -Śniło mi się, że brałam z kimś ślub-zaczęłam.
     -Uuu. Nieźle.
     -Nie przerywaj mi, albo ci nie powiem.
     -Dobra, już siedzę cicho.
     -No to brałam z kimś ślub. Tak naprawdę to wszyscy braliśmy. Ty, chłopaki, Nathan, Daniell, Eleonor i jakieś dwie dziewczyny.
     -A po co tam ten Nathan?-spytał z ironią.
     -Miałeś mi nie przerywać!-krzyknęłam. Harry uśmiechnął się nerwowo i udał, że zamyka sobie buzię niewidzialnym kluczykiem i wyrzuca za siebie-No to jak podchodziłam coraz bliżej, to wasze twarze, oprócz Nathana stały się niewyraźne. Daniell chyba podeszła do Liama, a Perrie do Zayna-przerwałam na chwilę-a Eleonor do Nathana-Harry zaczął się głośno śmiać. Szybko wstał z miejsca i pobiegł za siebie. Udał, że podnosi coś z ziemi i odklucza sobie buzię.
     -To ci dziewczyna chłopaka ukradła i to jeszcze w twoim śnie.
     -Zamknij się!-warknęłam.
     -No dawaj dalej.
     -Nie.
     -Dlaczego?
     -Miałeś mi nie przerywać.
     -Oj weź. Chcę poznać twojego przyszłego męża.
     -A skąd ty możesz wiedzieć, że ten sen się spełni?
     -Nie wiem. Ale wiem, że na pewno nie ożenisz się z Zaynem i Liamem.
     -A ja wiem, że na pewno nie ożenię się z żadnym z was.
     -To zostaniesz starą panną.
     -Na świecie jest mnóstwo chłopaków, a nie tylko wy.
     -Wszystko może się zdarzyć-uśmiechnął się cwaniacko.
     -W życiu.
     -A jeszcze kilka minut mówiłaś, że mnie kochasz-westchnął teatralnie.
     -Wcale tak nie mówiłam-warknęłam.
     -Mówiłaś ,, Ja też cię kocham "-powtórzył słowa z mojego snu.
     -Ale to nie było do ciebie.
     -A skąd możesz to wiedzieć? Przecież mówiłaś, że nie widziałaś naszych twarzy.
     -Oj uwierz. Twoją widziałam bardzo wyraźnie.
     -No to super.
     -Co!? Dlaczego?-spytałam zdezorientowana.
     -Skoro chodzisz z Nathanem...-zatrzymał się na chwilę-To musisz go kochać-wystawił język z obrzydzeniem-A skoro widziałaś go wyraźnie i mnie też, to mnie też kochasz. A widzisz moje loki działają cuda-zaczął poruszać brwiami w górę i w dół.
     -Wcale nie. To ty sam się wepchałeś w mój sen, wchodząc bezkarnie do mojego pokoju. Gdybyś tu nie przyszedł to na pewno by cię w nim nie było.
     -Ale byłem. Wstawaj idziemy do parku nad tą altankę. Trzeba porozmawiać z Nikol-wyszedł z mojego pokoju-Czekamy w salonie. Masz najwyżej pół godziny.
Idziemy słuchać jak śpiewamy z Nikol. I co ja mam zrobić? Przecież wszystko się wyda. Założyłam ręce na głowę. Wiem! Poderwałam się z łózka i chwyciłam do ręki telefon. Zadzwoniłam do Eleny.
     -Halo?-usłyszałam jej głos.
     -Hej Elena tu Bella mam sprawę.
     -O co chodzi?
Opowiedziałam jej całą sytuację z wczoraj i dzisiejszą rozmowę z Harrym pomijając oczywiście sen.
     -To masz problem. A tak właściwie to czemu nie chcesz się ujawnić?
     -Bo chcę by było tak jak dawniej.
     -Aha.
     -Mam do ciebie taką jedną prośbę.
     -Już się boję.
     -Skoro jesteśmy do siebie tak podobne, to mogłabyś mnie poudawać. Proszę.
     -Ja?-spytała-Ale ja nie umiem śpiewać.
     -Oj daj spokój. Każdy umie śpiewać.
     -Ale ja fałszują. Nie chcę.
     -Proszę.
     -Nie chcę Bella.
     -No dobra-westchnęłam-A umiesz na czymś grać?
     -Na gitarze...-powiedziała niepewnie.
     -To super. Nie będziesz musiała śpiewać. Ty będziesz grała, a Nikol śpiewała. Oznajmicie, że boli cię gardło czy coś w tym stylu. Powiedz, że się zgadzasz.
     -No dobra.
     -Super!-krzyknęłam.
     -Ale twoja peruka?
     -A no tak.
     -To może wybierzemy jakieś miejsce i mi ją tam dasz.
     -Super. Ale gdzie?
     -To jak będziesz koło parku, ja będę czekała niedaleko wejścia i mi ją dasz.
     -OK. To ja dzwonię poinformować Nikol. Pa.
     -Cześć-rozłączyła się.
Natomiast ja wybrałam numer do blondynki i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Opowiedziałam jej o naszym pomyśle. Nikol od razu się zgodziła. Rozłączyłam się i weszłam do garderoby. Założyłam szare leginsy do połowy łydek. Fioletową tunikę na grubych ramiączkach i tego samego koloru baleriny. Natomiast włosy związałam w koka. Weszłam do salonu.
     -Co tak długo?-spytał Harry wstając z miejsca-Idziemy.
     -Moment. Jeszcze nie zjadłam śniadania.
     -Zjesz jak wrócimy. Spóźnimy się.
     -No co ty. Ja do tej pory to bym z głodu umarła, a poza tym to zaczynają śpiewać dopiero o trzynastej.
     -Skąd to wiesz?-spytał Louis.
     -Zawsze tak robią-chłopcy zostali w salonie, a ja weszłam do kuchni, siedział w niej Niall.
     -Hej-powiedziałam podchodząc do lodówki-Co jesz?
     -Cześć-odpowiedział z pełną buzią-Tacos.
     -Co to?-spytałam podchodząc do stołu od lodówki.
     -Nie wiesz?
     -Nie.
     -Spróbuj. Jest pyszne. Harry je uwielbia.
     -To chyba naprawdę musi być dobre.
Usiadłam do stoły i wzięłam jedną porcję od blondyna. Zaczęłam jeść. Było naprawdę pyszne. Muszą częściej to robić. Kiedy zjadłam rozłożyłam się na krześle.
     -Było pyszne.
     -Oczywiście. W tym domu każde jedzenie jest wyśmienite.
     -Ponieważ czuwa nad nim wielki smakosz Niall Horan. Brawa.
Powygłupialiśmy się jeszcze trochę, aż nie zawołał mnie Harry. We trójkę wyszliśmy z hotelu i pojechaliśmy do parku. Doszliśmy do wyjścia.
     -Poczekajcie chwilkę-powiedziałam i pobiegłam za murek gdzie widziałam Elene. Brunetka stała nieopodal-Hej-przywitałam się.
     -Cześć. Masz?
     -Pewnie-wyjęłam z torby perukę i okulary następnie podałam je brunetce. Ta od razu je założyła.
     -Powodzenia-powiedziałam i wróciłam do chłopców.
     -Gdzie byłaś?-spytał Louis.
     -Nieważne. Chodźcie zaraz się zaczyna.
Weszliśmy do parku i usiedliśmy na jednej z wolnych ławek. Nikol już była. Pomachała nam. Odmachałam jej. Po chwili przyszła Elena. Nikol oznajmiła, że dziś nie będzie, będę śpiewać. Chłopcy trochę posmutnieli. Brunetka chwyciła gitarę i zaczęła grać, a blondynka śpiewała. Kilka fanek przychodziło i prosiło chłopców o zdjęcia i autografy. Po dwóch godzinach dziewczyny skończyły i podeszły do nas.
     -Cześć-przywitałam się z nimi, chłopcy również.
     -Hej-odpowiedziały.
     -Byłyście świetne-powiedział Harry.
     -Taa. Wyśmienite-dodał Louis.
     -Dobra starczy tych pochwałek-powiedziałam.
     -Miło cię znów widzieć-powiedział Harry do Nikol.
     -Harry to nie mógł się doczekać, aż cię znów spotka. Aż obudził mnie o jedenastej.
     -Wcale, że nie. Mam do Nikol ważną sprawę i dlatego cię obudziłam-oburzył się.
     -Już się domyślam jaką-powiedział Louis.
     -Oj. Zamknij się-powiedział i podszedł do blondynki.
     -Chodź-złapał ją za rękę i wyszli z parku.
     -Jedziesz już do hotelu-spytał Louis.
     -Nie, jak chcesz to możesz już jechać.
     -OK. Do zobaczenia później-odpowiedział i ruszył w stronę hotelu.
     -No to zostałyśmy we dwoje-powiedziałam do Eleny.
     -Wybacz Bella, ale ja też muszę już lecieć-podała mi moją perukę i okulary.
     -OK. Nie szkodzi. To ja najwyżej spotkam się z Nathanem. Pa.
     -Hej-pożegnała się i ruszyła w stronę wyjścia. Podeszłam do ławki i usiadłam, wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Nathana. Odebrał dopiero po czterech sygnałach. Umówiliśmy się za godzinę w parku. Nie mogliśmy wcześniej, bo chłopak był strasznie zmęczony, ponieważ biegał. Jak ja już długo nie biegałam. Chyba ostatni raz to w szkole na W-F-ie. Wstałam i spacerkiem ruszyłam w głąb parku. Po niecałej godzinie postanowiłam wracać do miejsca, z którego wyruszyłam. Kiedy dotarłam na miejsce, Nathana jeszcze nie było. Usiadłam wygodnie na ławce i czekałam na bruneta. Pojawił się po piętnastu minutach. Podszedł do mnie.
     -Przepraszam za spóźnienie, kochanie-pocałował mnie w policzek.
     -Hej. Nie szkodzi-usiadł obok mnie-To co robimy?
     -Idziemy na łyżwy-powiedział stanowczo.
     -Co!?
     -Łyżwy-spojrzała na mnie.
     -Ale czemu akurat łyżwy?
     -Tak sobie. A co? Nie lubisz?
     -Nie.
     -To dzisiaj polubisz.
     -Uwierz mi, nie chcesz ze mną iść na łyżwy.
     -Dlaczego? Zresztą nieważne. Idziemy.
Złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę wyjścia z parku. Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy na lodowisko. Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka. Wypożyczyliśmy łyżwy i jakimś cudem ciepłe stroje. Założyliśmy łyżwy i wyszliśmy na lodowisko. Było strasznie zimno. Nathan od razu wjechał na lód. Zawołał mnie żebym wjechała za nim. Powoli weszłam na lód i od razu się wywaliłam. Brunet zaczął się śmiać i podjechał do mnie.
     -Nic ci nie jest?-zapytał przez śmiech.
     -Z czego się śmiejesz. Każdemu mogło się zdarzyć.
Pomógł mi wstać, lecz po chwili znowu upadłam.
     -Byłaś kiedyś na łyżwach?-spytał nadal się śmiejąc.
     -Raz i nie wspominam tego za dobrze.
     -Właśnie widzę.
Ponownie wstałam. Chłopak próbował mnie uczyć jeździć, ale za bardzo mu to nie wychodziło. Za to na pewno miał niezły ubaw. Po dwóch godzinach byłam już strasznie przemarznięta, ale jeździć się nie nauczyłam. Mój rekord to aż cztery metry. Dziwię się, że to mi się udało. Natomiast Nathan przez cały pobyt tam miał napad głupawki. Z ulgą zeszłam z lodowiska. Szybko zrzuciłam łyżwy i zdjęłam kurtkę.
     -Nareszcie-ucieszyłam się.
     -Nie było tak źle-powiedział Nathan.
     -Racja, było okropnie.
     -Trening czyni mistrzem.
     -O nie. Nie ma mowy. Już tu nie wrócę.
Szybko założyłam moje buty i wyszłam z budynku. Zaraz za mną Nathan. Odprowadził mnie pod hotel i pożegnał całusem. Weszłam do budynku. Wjechałam windą na górę i weszłam do naszego apartamentu. Na kanapach siedzieli chłopcy i Eleonor. Jedli pizzę i oglądali film.
     -Ej, a ja!?-krzyknęłam i podeszłam do stolika. Wzięłam kawałek pizzy i wsadziłam do buzi.
     -A przywitać się to niełaska?-spytał Louis.
     -Siema-powiedziałam z pełną buzią-Niech ktoś się posunie-powiedziałam rozglądając się za wolnym miejscem.
Louis i Eleonor wstali i poszli do pokoju chłopaka. Usiadłam na fotelu, na którym siedzieli. Na fotelu obok siedział Harry. Na jednej kanapie leżał Niall, a na drugiej siedzieli Zayn i Liam. Jak się już najadłam opadłam na fotel.
     -Jak tam było z Nikol-spytał Harryego.
     -Normalnie. A co?
     -Nic tak tylko pytam.
     -Aha. A co ty robiłaś?
     -Byłam z Nathanem.
     -Znowu z nim-jęknął.
     -Co ,, Znowu z nim " to mój chłopak, Harry.
     -Przecież wiem. To w takim razie co robiliście?
     -Byliśmy na lodowisku.
     -Lodowisko!-krzyknął Niall-Ja chcę na lodowisko!-blondyn zwrócił się do mnie.
     -O nie, ja tam już więcej nie pójdę-wyciągnęłam ręce przed siebie.
     -Dlaczego?-spytał zawiedziony.
     -Prawie cały czas leżałam na lodzie-zaczęli się śmiać-Z czego się śmiejecie. To wcale nie jest śmieszne.
     -Właśnie Harry z czego się śmiejesz? Lepiej nie jeździsz-powiedział Zayn. Harry strzelił buraka.
     -Cii-powiedział nerwowo, przystawiając palec do ust.
     -Też nie umiesz jeździć?-spojrzałam na bruneta.
     -Ja? Skąd że. Ja jestem mistrzem.
     -Chyba w zaliczaniu gleb-powiedział Niall.
     -Cicho bądź-warknął na niego.
     -Przynajmniej jedna osoba wie co przeżywam-położyłam dłoń na ramieniu Harrego.
     -To pójdziemy na te łyżwy?-dopytywał Niall.
     -Nie!-krzyknęliśmy oboje.
     -Proszę-blondyn, aż pofatygował się żeby klęknąć przede mną na kolana i złożył dłonie w proszącym geście.
     -A co za to dostanę?
     -Dam ci Harrego na własność-podbiegł do bruneta i chwycił go za ramiona-Zobacz jaki cudeńko.
     -Ej! A czy ja wyraziłem zgodę żeby mną handlować?
     -Dobra powiedzmy, że się zgodzę to co ten Harry by dla mnie robił?-spytałam, a Zayn i Liam zaczęli się głośno śmiać. Natomiast Harrry zrobił się cały czerwony, a nieświadomy Niall zaczął się po nich rozglądać. Zresztą tak jak ja.
     -O co wam chodzi?-spytał blondyn-Z czego się tak szczerzycie?
     -Co on będzie dla niej robił?-powtórzył przez śmiech Zayn.
     -I co w związku z tym?-spytałam.
     -Wystarczy spojrzeć na jego minę-Liam wskazał palcem na Harrego, który był cały czerwony-Normalnie zaraz wybuchnie.
     -Ale o co chodzi?-dopytywał Niall, a chłopaki zaczęli śmiać się jeszcze głośniej.
     -Normalnie chłopak się zawstydził-powiedział Liam.
     -Ale dlaczego? Przecie nic takiego nie powiedziałam.
     -A co Harry mógłby ci robić?-spytał z lekką ironią Zayn. W tym momencie Niall też zaczął się śmiać.
     -Ej to nie fair! Powiedzcie mi w końcu!
     -No wiesz, że ty i on...-zakaszlał stanowczo Zayn.
     -Zboczeńce!-krzyknęłam, a on zaczął się śmiać.
     -Krzyczysz tak samo jak moja siostra-powiedział Zayn-Tylko, że ona mówi to tak. Zboczeni zboczeńcyy!-krzyknął.
     -Tak to się drze nasza nauczycielka jak nie słuchamy jej na lekcjach, a to się zdarza dość często, czyli zawsze. Głupi, głupcy!-krzyknął Niall.
     -Nie ona to robi tak-powiedział już mniej czerwony Harry. Wstał z miejsca i wziął jakiś kijek, który stał przy telewizorze. Wycelował w nas i powiedział-Wy głupi, głupcy!-zaczęliśmy się śmiać.
Następnie wstałam ja i wzięłam od niego przedmiot. Harry usiadł na swoje poprzednie miejsce.
     -Wszystkie głowy na tablicę-zaczęłam mówić zmienionym głosem i pokazując kijkiem w telewizor-Oj,przepraszam. Wszystkie głowy na telewizor-chłopcy zaczęli się śmiać-Ty-wskazałam na Nialla-Z czego się śmiejesz-zaczęli jeszcze głośniej. Chciałam podejść bliżej nich, ale potknęłam się o własne nogi i zachwiałam lekko-Oj. Za bardzo wczoraj zabalowałam-wyprostowałam się i podeszłam do stolika-Trochę suszy w gardle-wlałam sobie wody w czyjąś szklankę i wypiłam duszkiem-Od razu lepiej-chłopaki pokładali się ze śmiechu-Następny-wskazałam na Zayna-dwa plus dwa-chłopak nie zdążył odpowiedzieć-źle, Liam to samo pytanie. Głąby uczyć się! Nie będzie poprawy. Nie tędy droga. Nie tędy droga. Harry z czego tyle uwag?!-spytałam niby oglądając niewidzialny dziennik-Niech policzę raz... dwa... trzysta... sto... To nie do pomyślenia. Jutro wiedzę cię to z mamą!
     -Ale ja nie mam mamy-powiedział przez śmiech.
     -A co się z nią stało?-spytałam.
     -Yyy... Walec ją przejechał-powiedział z szerokim uśmiechem. Wszyscy zaczęli się śmiać.
     -Oj biedactwo. To niech przyjdzie tata.
     -Jego też walec przejechał.
     -A babcia?
     -Niestety ona też uległa wypadkowi.
     -To dziadek.
     -On też został przejechany przez walca.
     -Dobrze to niech będzie rodzeństwo. Masz?
     -Miałem, ale przejechał je walec.
     -Oj biedulka-powiedziałam udając smutny głos-I co teraz będziesz robił?-Harry wzruszył ramionami.
     -Nic, chyba dalej będę jeździł walcem.
Wszyscy padaliśmy ze śmiechu. Pożartowaliśmy tak jeszcze z godzinę i postanowiliśmy już iść spać, bo była 22.00. Pożegnałam się z chłopakami i weszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w piżamę i położyłam spać.

2 komentarze: