czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 13

          Do mojego pokoju wdzierały się promienie słoneczne, więc zakryłam twarz kołdrą. Nienawidzę rano wstawać. Mogliby zamontować w tym hotelu rolety. Po kilku minutach zabrakło mi powietrza, toteż musiałam wystawić głowę na oślepiające słońce. Sięgnęłam ręką po telefon i lekko przymrużonymi oczami spojrzałam na wyświetlacz, na którym widniała 10 godzina. Wcisnęłam głowę w poduszkę. Po chwili zwlekłam się z łóżka i skierowałam w stronę kuchni. W salonie nikogo nie było, natomiast w kuchni siedział Niall i pożerał zawartość lodówki.
     -Siema-przywitałam się podchodząc do niego.
     -Hej-powiedział z pełną buzią.
     -Co jesz?-spytałam.
     -Hat dogi-uśmiechnął się-Chcesz?
     -Hot doga na śniadanie-spojrzałam na niego-Z miłą chęcią-dosiadłam się do niego i wzięłam jednego z kuchennego stołu-Niezłe-powiedziałam kiedy przełknęłam pierwszy kęs.
     -Sie wie-wyszczerzył się-przecież ja je robiłem.
     -Niezłe... ale ja i tak bym zrobiła lepsze.
     -Na pewno?-spojrzał na mnie z pod brwi.
     -No może za setnym razem by mi się udało-wzruszyłam ramionami.
Dojadłam i poszłam do pokoju. O 11 miałam się spotkać z Nathanem, więc trzeba się szykować. Weszłam do ogromnej garderoby i stanęłam na środku, zakładając ręce na barki. I co tu założyć? Po kilku minutach namyślania się, wybrałam niebieską luźną sukienkę z rękawem do łokcia i dżinsowym gorsetem. Do tego skórne baleriny i apaszkę tego samego koloru. Z włosów zrobiłam luźnego warkocza na bok. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu 10.45 następnie schowałam go do jasnobrązowej torebki i wyszłam mówiąc Niallowi, że niedługo wrócę. Zjechałam windą na dół. Zrobiłam tradycyjne cześć z personelem i po chwili byłam już na zewnątrz.
     -Taksówkę?-spytał pan od taksówek-Dzień dobry.
     -Dzień dobry. Poproszę-po chwili siedziałam już w aucie. Na miejscu byłam o równej jedenastej. Nathan już był. Podeszłam do niego i przywitaliśmy się krótkim buziakiem.
     -Cześć-powiedziałam siadając na ławce.
     -Widziałem twój wczorajszy wywiad-powiedział z niewyraźną miną. Od razu zrozumiałam o co mu chodzi.
     -Między mną a Harrym nic nie ma-już po raz drugi zaczęłam mu się tłumaczyć.
     -A ten pocałunek?-ciągnął.
     -Wcale się ni całowaliśmy, on tylko pomógł mi wstać i ten głupi paparazzi jakoś zrobił to zdjęcie.
     -Mam nadzieję-lekko musnął moje usta.
Uśmiechnęłam się. Rozmawialiśmy przez jakąś godzinę, następnie poszliśmy o Nando's. Kupiłam sobie wielkiego hamburgera i kolę, a Nathan hot doga. Zjedliśmy wesoło ze sobą rozmawiając. Około piętnastej pożegnaliśmy się. Powolnym spacerkiem ruszyłam do hotelu, oglądając wystawy sklepów. Nagle zatrzymałam się gwałtownie. Za szybą jednego ze sklepów ujrzałam za ladą, uśmiechającą się i machającą klientce dziewczynę, która była uderzająco podobna do mnie. Od razu weszłam do sklepu. Brunetka leżała na ladzie, trzymając głowę na skrzyżowanych rękach. Podeszłam don niej.
     -Cześć-machnęłam lekko ręką.
     -Przerwa-powiedziała zmęczonym głosem.
     -OK. To ja poczekam-stanęłam obok lady i przyglądałam jej się. Na pewno miała krótsze włosy ode mnie. Gdzieś około ramion. Śniadą cerę. Wzrostu niestety nie mogłam porównać.
     -Elena! Co ty wyprawiasz!?-zza drzwi, które nie wiem gdzie prowadziły, wyszła blondynka wyższa ode mnie gdzieś o pół głowy.
     -Cześć-uśmiechnęłam się.
     -Elena?-spojrzała na mnie.
     -Nie. Bella.
     -Ale wy jesteście do siebie podobne-skomentowała.
W tym momencie brunetka stanęła na równe nogi i zaczęła mi się przyglądć.
     -Cześć ja!-powiedziała po chwili i mocno mnie uściskała.
     -Siemka-odsunęłyśmy się od siebie- Czemu ty wyglądasz tak jak ja?-spytałam.
     -O to samo mogę zapytać ciebie-powiedziała.
     -Jestem Bella-wyciągnęłam do mniej rękę.
     -Elena-uścisnęła ją i spojrzała w bok-a to moja starsza siostra Taylor-blondynka uśmiechnęła się przyjaźnie.
     -Hej-powiedziała.
     -Nie jesteś z tond?-spytała brunetka-Masz dziwny akcent.
     -Nie. Jestem z Polski.
     -Aha. Kupujesz coś?
     -Nie. Przechodziłam obok i cię zobaczyłam, i po prostu weszłam.
     -A to super! Idziemy na kawę!?-spytała.
     -Ej, młoda damo, a nie zapomniałaś o czymś?-wcięła się blondynka.
     -Taylor-złożyła ręce przed sobą-Proszę.
     -No dobra, dobra. Ale będziesz musiała się mi odpłacić-uśmiechnęła się.
     -Dziękuję! Jesteś kochana!-uściskała ją i natychmiast wybiegła do mnie chwytając za rękę-Chodź-prawie biegłyśmy w stronę wyjścia, a blondynka śmiała się za nami.
     -Gdzie idziemy?-spytałam.
     -Do Nando's oczywiście-powiedziała.
     -Super!-krzyknęłam i przyśpieszyłam kroku-Rusz się! Ale jestem głodna!
Po pięciu minutach siedzieliśmy przy stoliku czekając na nasze zamówienie. Okazało się, że Elena też je tyle co ja. Ale ja uważam, że jem mało. Rozmawiałyśmy ze sobą około godzinę. Wywnioskowałam, że mamy mnóstwo wspólnych tematów. Na koniec wymieniłyśmy się numerami telefonów. Niestety Elena musiała już iść, bo Taylor po nią dzwoniła. Pożegnałyśmy się i każda udała się w swoją stronę. Po półgodzinie byłam  w hotelu. Wjechałam na szesnaste piętro i weszłam do naszego apartamentu. W salonie siedzieli Liam i Zayn.
     -Hej-przywitałam się.
     -Cześć-odpowiedział Zayn.
     -Hej. Gdzie byłaś?-Liam spojrzał na mnie.
     -Pewnie u swojego kochasia-prychnął wychodzący z kuchni Louis.
     -Spadaj. I skąd ty w ogóle możesz to wiedzieć.
     -A gdzie indziej mogłabyś być? A poza tym chyba już poznałaś moje tajemne moce-rozłożył dłonie i przejechał nimi przed twarzą.
     -Daj spokój Lou, przecież razem z nami oglądałeś ich w telewizji-powiedział od niechcenia Zayn.
     -Właściwie to tak-usiadł obok niego na kanapie.
     -Oj z wami to jak z dziećmi. Gdzie reszta?
     -Wybyli-powiedział Liam.
     -Ok. W razie czego to ja jestem u siebie-powiedziałam i weszłam do pokoju.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć o tej sprawie z Louisem. I co by dać temu ktosiowi na fajny materiał o One Direction. Spojrzałam na zegarek. Osiemnasta. Przez następną godzinę próbowałam wymyślić coś sensownego. Postanowiłam wejść na pocztę i sprawdzić czy nie ma od niego nowej wiadomości. Na szczęście nie było. Włączyłam poprzednie i przeczytałam jeszcze raz. Dlaczego on to akurat przysłał do mnie, a nie do Louisa. Właśnie! Dlaczego ja od razu na to nie wpadłam. Wzięłam laptopa do ręki i wyszłam z pokoju. Następnie weszłam do drzwi obok.
     -Louis!-krzyknęłam od progu. Chłopak leżał rozwalony na łóżku.
     -Pukać to cię w domu nie nauczyli?-spytał z sarkazmem.
     -Weź się już nie wydurniaj. Ja tu przychodzę w poważnej sprawie.
     -Jak w poważnej to do Liama.
     -Ale tu chodzi o ciebie.
     -O mnie?-spytał zdziwiony.
     -Nie o Świętego Mikołaja. Pewnie, że o ciebie. Zobacz co dostałam-podałam mu laptopa z włączoną pierwszą wiadomością. Trochę się stresowałam. Louis zaczął czytać, a następnie dokładnie obejrzał zdjęcie.
     -Nieźle wyszłem-uśmiechnął się i przeczesał włosy palcami.
     -Louis-warknęłam-Weź mi pomóż.
     -Daj spokój. Przecież to musi być jakiś fotomontaż-ponownie się położył.
     -Mógłby, ale nie jest-mruknęłam.
     -Czyli pamiętasz tamtą noc!-krzyknął nagle.
     -Co!? Ja nic nie pamiętam!-zaczęłam się tłumaczyć.
     -Wiedziałem.
     -Dobra dajmy temu spokój. Musimy mu dać jakiś ciekawy temat, żeby nie puścił tego zdjęcia w obieg.
     -Ale przyznaj, nieźle całuję?-spytał.
     -Louis! Co ty w ogóle mówisz. Przecież masz dziewczynę.
     -Mam.
     -Właśnie, więc chyba nie chcesz, żeby to zobaczyła?
     -Wiesz ile takich podróbek dziewczyny robią codziennie?
     -W takim razie ja nie chcę żeby ktoś to jeszcze widział.
     -Przecież nikt w to nie uwierzy.
     -Przecież można sprawdzić czy zdjęcie jest prawdziwe czy nie.
     -Co? Boisz się o tego twojego chłoptasia. Wiesz, że to nieładnie chodzisz z nim, całujesz się ze mną, umawiasz z Harrym i mieszkasz z nami obojga. Niegrzeczna dziewczynka.
     -Powtarzasz się. Louis miałeś mi pomóc. Przecież twój związek też się może rozpaść.
     -Els spotkała się już z mnóstwem fotomontaży.
     -Ale to nie jest fotomontaż!
     -Dobra pomogę ci, ale jutro bo dziś jestem zmęczony-ziewnął.
     -Trzymam cię za słowo-powiedziałam i wyszłam na korytarz.
     -A dobranoc to nie łaska?
     -Zła noc-powiedziałam i zamknęłam drzwi.
Weszłam do swojego pokoju. Postanowiłam w końcu odpisać coś temu komuś.
     ,, Za niedługo postaram si coś wymyślić, ale nie pokazuj tego zdjęcia nikomu "
Napisałam i wysłałam. Odłożyłam laptopa i przebrałam się w piżamę. Poszłam spać.

 ~~***~~

Siema!
Mam nadzieję, że wasz dzień jest o wiele lepszy od mojego.
Bo mój to normalna katastrofa.
Wczoraj pisaliśmy sprawdzian z matmy z pola i obwodu koła. I nasza wychowawczyni(nauczycielka matmy) na dziś sprawdziła. Powiedziała, że są same pały i tylko jedna trója. Czyli pierwszy powód złego humoru:
Dostałam galę.
Drugi:
Za to że było tyle jedynek nie będziemy mieli mikołajków.
I Trzeci:
Za to, że nie się nic nie uczymy nie możemy przyjść na dyskotekę andrzejkową.
Katastrofa.
Pozdrawiam.
 

4 komentarze:

  1. jej :c świetnie piszesz♥.♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że już po, ale współczuję za ten dzień :( ... zapraszam na mojego bloga
    czymoglobyclepiej.blogspot.com
    nowy (nowe) rozdział (rozdziały) :)

    OdpowiedzUsuń