piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 23

          Jak obudziłam się rano ku mojemu zdziwieniu Harrego już nie było. Otworzyłam oczy. Miejsce obok mnie wyglądało jakby w ogóle nikt tam nie spał. To było dość dziwne. Gdzie on jest? Wykopałam się z ciepłej kołdry i powoli opuściłam pokój. Weszłam do salonu. Znalazł się. Spał sobie w najlepsze na kanapie przykryty kocem. Najwidoczniej usnął przed telewizorem. Wzięłam pilota i wyłączyłam go. Jego ciuchów już nie było. Usiadłam na kanapie przed nogami Harrego. Dokładnie przykryłam mu je, w tym momencie chłopak się obudził.
     -Bella...?-mruknął-Co ty tu robisz?
     -Jak do tej pory to mieszkam-przewróciłam oczami.
Harry usiadł na kanapie i ziewnął przeciągliwie.
     -Dlaczego tutaj spałeś?-spytałam.
     -A tak jakoś. Usnęło mi się przed telewizorem-odpowiedział zmykając oczy i opierając głowę o oparcie kanapy.
     -OK-jakoś dziwnie się zachowywał. Zawsze był taki pobudzony, a teraz... teraz był smutny-Coś się stało?-spytałam patrząc na jego twarz,która miała nieodgadniony wyraz.
     -Nie-odpowiedział i usiadł prosto chcąc wstać.
     -Gdzie idziesz?
     -Zrobić sobie śniadanie.
     -Czekaj-zatrzymałam go łapiąc za rękę-Odpocznij sobie. Ja ci zrobię i przy okazji zrobię-mróknął coś i ponownie usiadł. Wstałam i weszłam do kuchni, gdzie siedział Liam i czytał jakąś gazetę.
     -Cześć Bella-uśmiechnął się do mnie.
     -Hej
Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej mleko, a następnie wlałam trochę garnka i włączyłam gaz. Wyjęłam dwie miski i wsypałam do nich czekoladowe kulki.
     -Co czytasz?-usiadłam po drugiej stronie stołu.
     -Jak do tej pory nie natknąłem się na nic ciekawego-przekręcił kartkę gazety, wziął z talerzyka jedno z ciastek, a następnie podniósł wzrok na mnie-Dlaczego Harry spał dzisiaj na kanapie? Pokłóciliście się o coś?
     -Nie wiem-odpowiedziałam smutno-Jest dzisiaj jakiś inny.
     -On czasami tak ma. Przejmuje się byle błahostkami, a później dusi to w sobie-westchnął Liam.
     -Mam nadzieję, że tym razem szybko mu przejdzie-nie chciałabym wyjeżdżać z tond pokłócona z którymś z chłopaków.
Wstałam od stołu i wlałam gorące mleko do płatków. Odstawiłam garnek.
     -O matko-usłyszałam nagle Liama.
     -Co się stało?-odwróciłam się w jego stronę.
Chłopak wpatrywał się w gazetę z szeroko otwartymi oczami. Nachyliłam się nad stołem i spojrzałam na artykuł o którym właśnie czytał. Niemożliwe. Było tam moje zdjęcie z Louisem. To z tego feralnego wieczoru. Właściwie to nocy. Złapałam gazetę i wybiegłam z puchni prosto do pokoju Louisa.
     -Louis! Wstawaj!-podeszłam do jego łóżka.
     -Co?-wymamrotał i nadal spał.
     -Wstawaj mamy problem.
     -Później-mruknął i schował twarz w poduszkę.
     -Louis!-wyciągnęłam mu ją z pod głowy-Wstawaj ale już!
     -Oddawaj-usiadł na łóżku.
     -Zobacz-rzuciłam mu na kolana gazetę.
     -Co to?-spytał podnosząc ją i przymrużonymi oczami spojrzał na zdjęcie-Nieźle-powiedział.
     -Tylko nieźle?-spojrzałam na niego zdziwiona-Przecież to okropne.
     -Już tak nie przesadzaj.
     -Ale Louis, czytałeś to? Oni tam napisali, że to przeze mnie rozpadł się wasz związek. Przecież tam jest data.
     -Przecież dobrze wiesz, że to wina Eleonor.
     -Gdybym wtedy nie umówiła się z nim w tym klubie...
     -Bello-spojrzał mi w oczy-To nie twoja wina.
     -Louis, nie oszukuj. Przecież ja to wiem. Lepiej by było gdybym tu nie przyjeżdżała. Wtedy Eleonor by tego nie zrobiła.
     -Bella-chłopak podszedł do mnie i złapał za dłonie-Eleonor wszystko mi wtedy wyrzuciła. Ten związek od początku nie miał przyszłości.
     -To nieprawda Louis. Zniszczyłam waszą miłość.
     -Może to był znak żeby znaleźć nową-uśmiechnął się i ścisnął moje dłonie mocniej. Spojrzałam na niego zdziwiona.
     -Co?
     -Kocham cię-szepnął i pocałował mnie. Tego się nie spodziewałam. To było takie gwałtowne. Po chwili odsunął się-Kocham cię, Bello-nic na to nie odpowiedziałam. Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami. Spuściłam wzrok-Bello-podniósł moją brodę. Odwróciłam wzrok-Powiedz coś-szepnął.
     -Co?-zaśmiał się lekko.
     -Powtarzasz się.
     -Louis ja...
     -Tak?
     -Ja... Ja nie mogę-wyplątałam głowę z jego dłoni i ponownie spuściłam wzrok.
     -Dlaczego?-spytał.
     -Nie mogę.
     -Czemu-jego głos był strasznie smutny-Kochasz mnie?-spytał po chwili. Nic mu nie odpowiedziałam, nadal tępo wpatrując się w ziemię-Bello, kochasz mnie?-spytał ponownie.
     -Nie wiem-wyjąkałam.
     -Czyli mam jakieś szanse-uśmiechnął się.
     -Czy moglibyśmy porozmawiać o tym innym rzem?
     -Potrzebujesz czasu?
     -Tam. Potrzebuję trochę czasu. Muszę załatwić jedną sprawę.
     -Dobrze-odpowiedział.
     -Muszę iść-powiedziałam i wysunęłam swoje dłonie z jego.
Wyszłam z pokoju. Chłopak został w środku. O matko. Nie mogłam w to uwierzyć. Przecież Louis od samego początku zachowywał się jakby mnie nienawidził, a teraz mówi, że mnie kocha. Na kanapie siedział Liam, natomiast Harrego nie było. Usiadłam obok niego.
     -I jak?-spytał spoglądając w mojąstronę.
     -Dobrze-odpowiedziałam-Gdzie Harry?
     -Wyszedł, zaraz po tym jak poszłaś do Louisa.
     -Aha. A nie wiesz gdzie? Kiedy wróci?
     -Nie. Ale coś mi się zdaje, że nie prędko.
     -Skąd wiesz?
     -Kiedy wychodził to nie miał najlepszego humoru.
     -Rozumiem-wzięłam pilota ze stolika i włączyłam telewizor. Dźwięk rozległ się po całym pokoju. Telewizor grał na cały legulator.
     -Wyłącz ten telewizor-wydarł się Adrian stojący w progu swojego pokoju. Dokładnie w progu pokoju Louisa. Ściszyłam-I przy okazji zrób śniadanie.
     -W kuchni na stole są płatki.
     -Świetnie-wbiegł do kuchni-Majka śniadanie!-zawołał jeszcze do siostry, która po chwili wybiegła z drugiego pokoju.
Razem weszli do kuchni i zaczęli jeść płatki. Po chwili dołączyli do nas Zayn i Niall. Rozsiedli się na kanapach obok.
     -Mam do was prośbę-powiedziałam nie patrząc na żadnego z nich.
     -Już się boję-Niall wstrząsnął się.
     -Dawaj-Powiedział Zayn.
     -Proszę zaopiekujcie się Dzieciakami? Muszę coś załatwić.
     -No nie wiem-odpowiedział czarnowłosy.
     -Proszę to jest bardzo ważne.
     -A co dokładnie-dopytywał Niall.
     -Powiem ci kiedyindziej. To jak?
     -OK. A na jak długo?-spytał w końcu Liam.
     -Na cały dzień?-spytałam niepewnie.
     -Tak długo-jęknął Niall.
     -Proszę-złożyłam ręce przed nimi w błagalnym geście.
     -Dobra-westchnął Zayn-Leć już.
Podziękowałam im i wbiegłam do pokoju. Szybko wyciągnęłam z garderoby zwykłą fioletową ciemną bluzkę i dżinsowe spodenki do kolan. Weszłam do łazienki. Przebrałam się i opuściłam apartament żegnając się z resztą. Wyszłam przed hotel. OK. Trzeba znaleźć Harrego i wyjaśnić z nim tą sprawę. Ruszyłam przed siebie.
     Chodziłam po mieście już od jakiś trzech godzin i nigdzie go nie było. Gdzie on mógł pójść? Przecież nie rozpłynął się w powietrzu. Dochodziła 14. Postanowiłam odwiedzić Nikol. Na pewno będzie teraz w parku. Może ona będzie wiedziała gdzie jest. W końcu przyjaźnią się. Po kilku minutach byłam na miejscu. tak jak myślałam dziewczyna siedziała na altance i śpiewała. Weszłam w tłumek i przysłuchiwałam się jej. Po kilku minutach zauważyła moją obecność. Odłożyła gitarę i podeszła do mnie, a następnie mocno przytuliła.
     -Jak ja długo cię nie widziałam-powiedziała uradowana-Tęskniłam.
     -Ja za tobą też-odwzajemniłam uścisk.
     -Co masz taką zbolałą minę? Czy nigdy nie możesz odwiedzić mnie z samej siebie i być radosna jak ptaszek?-zaśmiała się.
Podeszłyśmy do ławki i zajęłyśmy miejsce.
     -No dawaj-pokręciła się odwracając w moją stronę.
     -Wolisz wiadomość złą czy szokującą?-spytałam parząc na nią uważnie.
     -Może zacznijmy od tych złych-puściła mi oczko. Odetchnęłam.
     -A więc chodzi o Harrego-zaczęłam. Dziewczyna lekko posmutniała-Nie wiesz gdzie może teraz być? Wyszedł rano i od tej pory nie mogę go znaleźć.
     -Wiem-szepnęła.
     -Wiesz gdzie jest?
     -Był wcześniej u mnie. I nie wyglądał za najlepiej.
     -Wiesz gdzie teraz jest?
     -Tak. Ale to nie najlepszy pomysł żebyś teraz do niego szła. Potrzebuje pobyć trochę sam-oznajmiła.
     -Czemu?-spytałam zdziwiona-Od wczoraj zachowuje się jakoś dziwnie. Jakby próbował mnie unikać?
     -Na pewno mu przejdzie. Musisz tylko trochę poczekać-przytuliła mnie.
     -Tylko jak długo-westchnęłam.
     -Dobra to teraz czas na tą szokującą wiadomość-odsunęła się-Nie mogę się doczekać co to jest. Westchnęłam głośno.
     -Louis powiedział, że mnie kocha-powiedziałam na jednym wydechu. Nikol wyglądała na zaskoczoną.
     -Waw. Myślałam, że wy się nienawidzicie?
     -Też myślałam, że mnie nie lubi, ale dziś rano to powiedział.
     -I co mu na to odpowiedziałaś?-spytała ciekawsko.
     -Nic-szepnęłam.
     -Jak to nic?
     -Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Mam mu dać odpowiedź innym razem. Jak już rozwiążę problem z Harrym.
     -A ty go kochasz?
     -Ja?
     -A kto? Ja? Pewnie, że ty. to jak kochasz go?
     -No... Ja ja nie wiem. Lubię go. Ale czy kocham?
     -Dobra. Zastanowimy się nad tym u mnie. Chodź.
Pociągnęła mnie za rękę w stronę jej domu. Po drodze zaszłyśmy po Elenę, która akurat skończyła pracę. Po półgodzinie byłyśmy na miejscu. Nikol zaprosiła nas do domu. Rozsiadłyśmy się na kanapie w salonie i zaczęłyśmy rozmawiać. Opowiedziałyśmy jej o tym o czym rozmawiałyśmy w parku. Elena też była zaskoczona wyznaniem Louisa. A ja nadal nie wiem co mu odpowiedzieć. To wydaje się być takie proste, ale tak naprawdę to jedna z najtrudniejszych decyzji w moim życiu. Rozmawiałyśmy tak do bardzo późna. Prawie do dwudziestej pierwszej. Pożegnałyśmy się z Nikol i razem z Eleną wyszłyśmy z jej mieszkania. Po kilku minutach dotarłyśmy do domu brunetki. Pożegnałam się z nią i ruszyłam do hotelu. Na dworze było już całkiem ciemno. Szłam pustymi ulicami. Nagle zza jednego z budynków wyłoniła się ciemna postać. Trochę się przestraszyłam, ale po chwili rozpoznałam chłopaka opierającego się o ścianę.
     -Harry?-podbiegłam do niego. Brunet odwrócił się w moją stronę zdziwiony.
     -Bella co ty tu robisz?-spytał niewyraźnym głosem. Był pijany.
     -Co ja tu robię? Pytanie brzmi co ty tu robisz?
     -Piję-uśmiechnął się-A co?
     -Nic-odpowiedziałam smutno.
     -Chcesz trochę?-spytał podchodząc od ściany i wyciągając w moją stronę butelkę piwa.
     -Nie dzięki-mruknęłam.
     -Jak chcesz-powiedział i przysunął ją do ust pociągając spory łyk. Nagle zachwiał się i omal nie upadł, ale w ostatniej chwili złapałam go po ramię.
     -Nic ci się nie stało?-spytałam.
     -Wszystko... OK...-oparł swoje ramię na moich barkach podpierając się.
     -Chodź wracamy do hotelu-powiedziałam ciągnąc go za sobą.
     -Dobra... I tak jestem już zmęczony-ziewnął głośno.
Do hotelu nie było daleko, więc po pięciu minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do hotelu i podeszliśmy do windy. Wciągnęłam do niej pijanego i ledwo przytomnego chłopaka. Wjechaliśmy do górę. Wyczołgałam do z niej i podprowadziłam pod drzwi apartamentu. Otworzyłam drzwi i wprowadziłam go do środka. Zayn i Liamem od razu mi pomogli. Posadzili go na kanapie.
     -Gdzie on się tak upił?-spytał Zayn, wyjmując z jego dłoni butelkę, a następnie upijając trochę alkocholu.
     -Nie będzie tak spał w twoim pokoju-oznajmił Liam-Dziś przenocuje u mnie, a ja u Zayna albo Nialla.
     -OK-powiedziałam i ruszyłam w stronę swojego pokoju-Dobranoc-przekroczyłam próg i zamknęłam drzwi. Dobrze, że nie było Louisa. Powolnym krokiem weszłam do łazienki i przebrałam się w piżamę. Wróciłam do pokoju. Wsunęłam się pod kołdrę i zamknęłam oczy. To był męczący dzień. Po chwili usnęłam.

Proszę o komentarze:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz